Prawnik burmistrza Farindoli oświadczyła na konferencji prasowej we wtorek, że nie doszłoby do katastrofy, gdyby władze regionu Pescara opracowały mapę lokalizacji zagrożenia lawinowego. Takie mapy - przypomniała mecenas Cristiana Valentini - są obowiązkowe od 1992 roku.
Przedstawiając wynik dotychczasowych prac prowadzonych przez lokalne władze w celu wyjaśnienia okoliczności katastrofy, Valentini podkreśliła, że "ta okolica ma za sobą historię lawin". Wskazują na to - przypomniała - stare mapy tego rejonu masywu Gran Sasso.
Dlatego - jak zaznaczyła - analizując wcześniejsze wydarzenia, do jakich tam doszło, łatwo można było przewidzieć zejście lawiny dużych rozmiarów.
Klimatolog: śnieżyce dało się przewidzieć
Klimatolog Massimiliano Fazzini, powołany jako ekspert przez burmistrza Farindoli, oświadczył zaś, że śnieżyce, jakie miały tam miejsce 17 i 18 stycznia, nie były "nadzwyczajnym wydarzeniem" meteorologicznym.
Jak stwierdził naukowiec z uniwersytetu w Ferrarze, opady 2-3 metrów śniegu na wysokości 1200-1300 metrów nad poziomem morza stale się tam powtarzają. Odnotowano je m.in. w 2005, 2009, 2011 i 2015 roku.
Hotel pod śniegiem
Lawina zeszła na hotel krótko po serii wstrząsów sejsmicznych, które wystąpiły 18 stycznia w środkowych Włoszech. Pomoc do odciętego od świata hotelu nadeszła po około 10 godzinach, ponieważ pierwsze sygnały o katastrofie zostały zlekceważone. Okoliczności rozpoczęcia akcji ratunkowej są przedmiotem dochodzenia prokuratury z Pescary.
W hotelu było 40 osób: 28 gości i 12 pracowników. Dwóch mężczyzn uratowało się, bo byli poza budynkiem w chwili zejścia lawiny. Spod gruzów wydobyto dziewięć żywych osób. 29 ludzi zginęło.
Autor: pk/adso / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: SOCCORSO ALPINO/PAP/EPA