Szefowa władz Hongkongu Carrie Lam spotkała się w czwartek ze 150 mieszkańcami miasta na pierwszej sesji zapowiadanego przez nią "dialogu społecznego". Uczestnicy krytykowali administrację regionu i domagali się niezależnego śledztwa w sprawie działań policji.
Na wstępie Lam oświadczyła, że dialog jest pierwszym "trudnym krokiem" do rozwiązania obecnego kryzysu. - To nie jest przedstawienie propagandowe. To poszukiwanie zmian. (...) Być może zmiany wymagają czasu, ale musimy je rozpocząć - powiedziała.
Dialog to jeden z zapowiadanych przez Lam kroków w kierunku zmniejszenia niezadowolenia społecznego. W Hongkongu od prawie czterech miesięcy niemal bez przerwy trwają antyrządowe, prodemokratyczne protesty, a na ulicach regularnie dochodzi do starć pomiędzy radykalnymi grupami demonstrantów a policją.
W spotkaniu na Stadionie Królowej Elżbiety w dzielnicy Wan Chai uczestniczyło 150 mieszkańców Hongkongu, wylosowanych spośród ponad 20 tysięcy zgłoszeń. 30 uczestników, również wybranych w losowaniu, miało możliwość zabrania głosu w debacie. Każdemu przysługiwały trzy minuty, choć limit czasu nie był surowo egzekwowany.
Częste pytania o śledztwo
Część uczestników w ostrych słowach krytykowała Lam i jej urzędników. Szefowej władz Hongkongu zarzucono m.in., że unika odpowiedzi na pytania, zarówno w czasie sesji dialogu, jak i na wcześniejszych konferencjach prasowych.
Pytano również, dlaczego teraz zaprasza do dialogu 150 osób, skoro wcześniej nie chciała posłuchać głosu dwóch milionów, które przeszły w czerwcu w marszu protestu przeciwko nowelizacji prawa ekstradycyjnego.
Najczęściej poruszanym tematem było przeprowadzenie niezależnego dochodzenia w sprawie działań rządu i policji, którą wielu mieszkańców oskarża o brutalność i używanie nadmiernej siły. Pytano m.in., dlaczego Lam i jej administracja sprzeciwiają się powołaniu niezależnej komisji śledczej, co jest jednym z postulatów protestujących.
Część osób zadawała pytania o wznowienie reform politycznych, w tym wprowadzenie demokratycznych wyborów wszystkich posłów hongkońskiego parlamentu oraz szefa administracji regionu. Jedna z mówczyń oceniła, że Hongkończycy żądają wolności i demokracji
Lam powtórzyła swoje stanowisko, że niezależna od władz komisja śledcza nie jest potrzebna, a wątpliwości dotyczące działań policji mogą być skutecznie wyjaśnione w ramach istniejącego mechanizmu. Oświadczyła, że podlegająca jej policyjna komisja skarg ogłosi wyniki swojego dochodzenia w ciągu sześciu miesięcy.
"Rozważymy sformułowane opinie"
Prócz Lam, w spotkaniu uczestniczyli również członkowie jej administracji: sekretarz ds. wewnętrznych Lau Kong-wah, sekretarz ds. handlu Edward Yau, sekretarz ds. zdrowia Sophia Chan oraz sekretarz ds. konstytucyjnych i dotyczących Chin kontynentalnych Patrick Nip. Ten ostatni w odpowiedzi na pytania o demokratyczne wybory oświadczył, że w tej sprawie potrzebna będzie "racjonalna dyskusja w przyszłości".
Przed sesją na miejsce spotkania przybył oddział prewencyjny policji z gazem łzawiącym i pieprzowym. Uczestnicy poddawani byli surowej kontroli bezpieczeństwa. Nie wolno było wnosić kasków, masek gazowych ani parasoli, które stały się symbolami trwających w mieście protestów.
Na zewnątrz stadionu zgromadziła się grupa demonstrantów, którzy wznosili hasło: "pięć postulatów, ani jednego mniej". Protestujący domagają się wycofania projektu nowelizacji prawa ekstradycyjnego, uwolnienia wszystkich zatrzymanych demonstrantów, niezależnego śledztwa w sprawie działań rządu i policji, nienazywania protestów „zamieszkami” oraz demokratycznych wyborów.
Lam obiecała niedawno, że wycofa kontrowersyjny projekt zmian prawa, ale nie przychyliła się do żadnego z pozostałych postulatów. Podczas sesji dialogu oceniła, że niektóre z tych żądań nie mogą zostać spełnione. - Rozważymy sformułowane dziś opinie, ale niektóre postulaty nie mogą być w pełni zaakceptowane - powiedziała.
Autor: asty/adso / Źródło: PAP