Dziesiątki tysięcy osób wyszło na ulice Hongkongu w autoryzowanym przez władze prodemokratycznym marszu. Policja jeszcze przed rozpoczęciem niedzielnego protestu zagroziła użyciem gazu łzawiącego i poinformowała o zatrzymaniu 11 osób za posiadanie broni, w tym pistoletu.
Demonstranci wyruszyli z Parku Wiktorii w dzielnicy Causeway Bay w Hongkongu w kierunku ulicy Chater Road w finansowej dzielnicy Central. Jest to pierwszy od sierpnia marsz, organizowany przez Obywatelski Front Praw Człowieka (CHRF), na jaki zezwoliła hongkońska policja.
11 osób zatrzymanych
Jeszcze przed rozpoczęciem manifestacji policja zagroziła użyciem gazu łzawiącego wobec demonstrantów zgromadzonych niedaleko parku, jeśli sytuacja wymknie się spod jej kontroli - przekazała publiczna stacja RTHK. Wcześniej szef policji Chris Tang apelował o spokojny przebieg marszu.
W niedzielę rano policja zatrzymała 11 osób podejrzanych o posiadanie nielegalnej broni - poinformowały władze w komunikacie. Jak podano, skonfiskowano "dużą liczbę broni", w tym - pistolet i ponad sto naboi. Jest to pierwszy przypadek znalezienia i zarekwirowania przez policję broni palnej należącej do uczestników prodemokratycznych protestów.
W policyjnym komunikacie przekazano, że informacje wywiadowcze sugerują, iż 11-osobowy gang planował użyć pistoletu podczas niedzielnego marszu, a następnie oskarżyć o to policję.
Koordynator CHRF Jimmy Sham potępił policję za groźbę użycia gazu łzawiącego i zapewnił, że organizatorzy marszu współpracowali z władzami. Ocenił, że Hongkong znalazł się w "katastrofalnym kryzysie humanitarnym z powodu dławienia protestów przez policję", ale nie powstrzyma to Hongkończyków przed demonstrowaniem światu swojego stanowiska.
Działacz demokratyczny, Joshua Wong zakwestionował doniesienia o skonfiskowaniu pistoletu, oceniając, że policja ogłaszała znalezienie innych rodzajów broni również przed wcześniejszymi dużymi demonstracjami.
Masowe protesty
W Hongkongu od czerwca trwają masowe antyrządowe protesty, a na ulicach regularnie dochodzi do starć z policją i aktów wandalizmu. Demonstranci rzucali podczas wcześniejszych manifestacji koktajle Mołotowa i fragmentami kostek chodnikowych, a policjanci używali gazu łzawiącego, gumowych kul i armatek wodnych, a kilkakrotnie również ostrej amunicji.
Protestujący domagają się między innymi demokratycznych wyborów władz regionu i niezależnego śledztwa w sprawie działań policji, której zarzucają używanie nadmiernej siły. Popierana przez rząd centralny ChRL szefowa władz Hongkongu Carrie Lam wykluczyła jednak ustępstwa.
Autor: mart//now / Źródło: PAP