Nie chcą oddawać swoich narządów Chińczykom. Wypisują się z rejestru dawców

Źródło:
Guardian
Panorama Hongkongu
Panorama Hongkongu Reuters Archive
wideo 2/3
Panorama Hongkongu Reuters Archive

Mieszkańcy Hongkongu wypisują się z rejestru dawców narządów. W ostatnim czasie władze miasta rozważają bowiem ustanowienie bliższej współpracy z Pekinem w zakresie wzajemnego przekazywania organów. Wielu Hongkończyków zdecydowało się oprotestować ten pomysł, bo nie chcą oddawać narządów do Chin.

Jak podaje "Guardian", blisko trzy tysiące osób wypisało się z rejestru dawców narządów w Hongkongu w ramach protestu wobec propozycji władz, aby ustanowić bliższe partnerstwo z chińskimi placówkami medycznymi w zakresie przekazywania organów. Z szacunków rządowych ujawnionych w poniedziałek, o których pisze gazeta, wynika, że między grudniem a kwietniem wpłynęło ponad 5,7 tys. wniosków o wypisanie z rejestru.

Nie chcą, by ich organy były przekazywane pacjentom w Chinach

Według "Guardiana" proceder zapoczątkowała sprawa czteromiesięcznej dziewczynki z Hongkongu. W grudniu dziecko potrzebowało przeszczepu serca, jednak w mieście nie udało się znaleźć odpowiedniego dawcy. Skorzystano wówczas z rzadkiej praktyki, jaką było poszukiwanie dawcy w Chinach kontynentalnych. Po udanej operacji udało się uratować życie dziewczynki.

Od tego czasu hongkońskie władze rozważają ustanowienie bliższej współpracy z Pekinem, aby na przyszłość ułatwić procedury w podobnych przypadkach i pomóc pacjentom zarówno w tym specjalnym regionie administracyjnym, jak i w Państwie Środka. Jednak według lokalnej gazety "Ming Pao" wielu Hongkończyków nie chce, aby ich organy były przekazywane pacjentom w Chinach. W dodatku są oni nieufni wobec chińskiego systemu opieki zdrowotnej, a szczególnie powszechne mają być wśród nich obawy dotyczące organów pobieranych od więźniów w tym kraju.

ZOBACZ TEŻ: Skrócenie wyroku za oddanie narządów lub szpiku? "Nie ma żadnego powodu, by zabraniać tego więźniom"

Policja zbada sprawę

Jednak proceder wypisywania się z rejestru może być w dużej mierze symbolicznym protestem. Ponad połowa wniosków, które wpłynęły, była bowiem nieważna - pochodziły od osób, które wcale nie były zapisane w rejestrze lub były to wnioski skierowane kilkukrotnie od tych samych "dawców". Mimo tego łącznie z rejestru zniknęło rzeczywiście 2,8 tys. nazwisk, co i tak władze uznały za "dużo wyższą liczbę niż kiedykolwiek".

We wtorek szef administracji Hongkongu John Lee przekazał, że policja zbada proceder i oskarżył o niego "małą grupę osób, które wypaczyły cnotę i altruistyczną wartość" przekazywania narządów oraz przypisał im celowe tworzenie obciążeń administracyjnych dla władz. "Surowo potępiam tych, którzy próbują zaszkodzić temu szlachetnemu systemowi, który ratuje życie" - powiedział, cytowany przez "Guardiana".

W hongkońskim rejestrze dawców organów zapisanych jest łącznie 357 tys. ludzi, czyli około 5 proc. populacji specjalnego regionu administracyjnego. Według danych z 31 marca na przeszczep narządu czekało prawie 3 tys. osób.

Chiny i HongkongPAP

ZOBACZ TEŻ: Miasto, w którym koty zastąpiły dzieci. Tak źle nie jest nigdzie indziej

Autorka/Autor:pb//az

Źródło: Guardian

Źródło zdjęcia głównego: James Jiao / Shutterstock