Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oświadczył w niedzielę, że wierzy w to, iż winni zestrzelenia malezyjskiego boeinga nad Donbasem w 2014 roku poniosą odpowiedzialność. W poniedziałek w Holandii ruszył proces w tej sprawie. Rodziny ofiar katastrofy na znak protestu wobec braku współpracy Rosji przy śledztwie postawiły w niedzielę przed rosyjską ambasadą w Hadze 298 białych krzeseł. Każde symbolizowało jedną z ofiar. Na niektórych położono białe róże.
"Ukraińscy specjaliści wraz z partnerami z Australii, Belgii, Malezji, Holandii wykonali pierwszorzędną pracę w zakresie zebrania dowodów w sprawie MH17. 9 marca rozpocznie się rozpatrywanie sprawy w sądzie. Wierzę, że sprawiedliwość będzie wymierzona i winni poniosą odpowiedzialność za śmierć 298 osób" - napisał Zełenski w mediach społecznościowych.
Do procesu odniósł się również szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeba. "Imię każdego przestępcy odpowiedzialnego za morderstwo 298 osób musi być ustalone. By nikt więcej nie mógł znieważać członków rodziny i bliskich [ofiar - przyp. red.] poprzez szerzenie fałszywych teorii. Mają prawo do prawdy i sprawiedliwości" - oświadczył na Twitterze Kułeba.
"Mamy nadzieję, że teraz prawda wyjdzie na jaw"
W poniedziałek przed holenderskim sądem rozpoczął się proces trzech Rosjan i jednego Ukraińca, którzy według prokuratury aktywnie przyczynili się do zestrzelenia samolotu wykonującego rejs MH17 i śmierci 298 osób. Zarzuty postawiono: Igorowi Girkinowi, byłemu pułkownikowi FSB i byłemu ministrowi obrony tak zwanej Donieckiej Republiki Ludowej; Siergiejowi Dubinskiemu, byłemu oficerowi GRU; Olegowi Pułatowowi, byłemu żołnierzowi podlegającego GRU Specnazu oraz Leonidowi Charczence, Ukraińcowi, niemającemu za sobą kariery wojskowej. Najprawdopodobniej żaden z nich nie pojawi się w holenderskim sądzie.
Proces toczy się w ściśle strzeżonym budynku na skraju portu lotniczego Amsterdamu Schiphol (czytaj Skiphol) i może potrwać do przyszłego roku. W pierwszym dniu mają być rozpatrywane przede wszystkim kwestie proceduralne. Dotychczasowe akta sprawy liczą 36 tys. stron.
Piet Ploeg, rzecznik społecznej inicjatywy Fundacja Katastrofy MH 17, oświadczył, że jest to bardzo ważny dzień. - Rodziny czekały pięć i pół roku. Mamy nadzieję, że teraz prawda wyjdzie na jaw - powiedział holenderskiej agencji ANP. Ploeg stracił w katastrofie brata, bratową i bratanka.
"Bezkarność jest nie do przyjęcia!"
Rodziny ofiar katastrofy na znak protestu wobec braku współpracy Rosji przy śledztwie postawiły w niedzielę przed rosyjską ambasadą w Hadze 298 białych krzeseł, każde z nich symbolizowało jedną z ofiar. Na niektórych położono białe róże.
Oprócz krzeseł przed placówką rozstawiono też tablice z hasłami dotyczącymi śledztwa w sprawie katastrofy. "Bezkarność jest nie do przyjęcia! Ktoś wie, co się stało... Sprawiedliwość dla MH17", "Prawda, cała prawda i tylko prawda" - napisano na dwóch z nich. Associated Press informuje, że bliscy ofiar na znak pamięci przez dwie minuty stali w ciszy.
Jak zaznacza Reuters, ambasada Rosji nie skomentowała niedzielnej akcji.
Według opublikowanego w ponad dwa lata po katastrofie raportu międzynarodowego zespołu śledczego, lecący 17 lipca 2014 roku rejsem MH17 z Amsterdamu do Kuala Lumpur Boeing 777 towarzystwa Malaysia Airlines został trafiony pociskiem kierowanym ziemia-powietrze Buk. Pocisk wystrzelono z użyczonej prorosyjskim separatystom samobieżnej wyrzutni, która przybyła z Rosji i potem tam powróciła. Raport zawiera również nazwiska czterech podejrzanych o sprawstwo tragedii, którzy są obecnie oskarżonymi o ten czyn.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: president.gov.ua