Spodziewam się, że za kilka lat nie będzie już Czarnych Piotrusiów - powiedział premier Holandii Mark Rutte o postaci, która zgodnie z miejscową tradycją pomaga świętemu Mikołajowi dostarczać prezenty. Jak przyznał szef rządu, jego stosunek do tej kwestii "bardzo się zmienił" w ostatnich latach. Czarny Piotruś dzieli społeczeństwo, wielu Holendrów uważa go za rasistowską karykaturę.
Premier Holandii Mark Rutte mówił o Czarnym Piotrusiu podczas debaty parlamentarnej, dotyczącej protestów przeciwko rasizmowi, które odbyły się w tym tygodniu w Amsterdamie i Rotterdamie po śmierci George'a Floyda.
Postać Czarnego Piotrusia dzieli społeczeństwo
Osoba Czarnego Piotrusia - z pomalowaną na czarno twarzą, czerwonymi ustami i w peruce z kręconymi, czarnymi włosami - od lat dzieli holenderskie społeczeństwo. Część uważa ją za rasistowską karykaturę, inni twierdzą, że to po prostu magiczna postać, która nie przedstawia żadnej rasy.
Mark Rutte przyznał, że jego pogląd na Czarnego Piotrusia (Zwarte Piet) zmienił się od 2013 roku, kiedy to stwierdził, że "Czarny Piotruś jest po prostu czarny i niewiele może z tym zrobić". Wyjaśnił, że od tamtej pory spotkał wiele osób, w tym dzieci, które mówiły mu, że czują się dyskryminowane, ponieważ "Piotruś jest czarny". - I pomyślałem, że to ostatnia rzecz, jakiej chcemy w czasie uroczystości związanych ze świętym Mikołajem - stwierdził.
- Spodziewam się, że za kilka lat nie będzie już Czarnych Piotrusiów - powiedział Rutte.
Agencja Reutera zauważyła, że tradycja już zaczęła się zmieniać. Na niektórych uroczystościach pojawia się Czarny Piotruś z jedynie odrobiną czarnej farby na policzkach. Ma ona symbolizować sadzę z kominów, bowiem zgodnie z niderlandzką tradycją Piotruś wchodzi do domów przez komin, żeby dostarczyć dzieciom prezenty. W części miast pojawiają się też postaci wielokolorowe.
Źródło: PAP