Obawiający się zakażenia koronawirusem mieszkaniec Hiszpanii przed zamknięciem portów udał się na bezludną wyspę S'Espalmador, znajdującą się w archipelagu Balearów. Samotny żeglarz przed wyprawą zaopatrzył się w prowiant, który ma mu wystarczyć na 30 dni.
Pochodzący z Walencji Rafael Lambies tak bardzo obawia się koronawirusa, że postanowił uciec na bezludną wyspę S'Espalmador. O swojej podróży poinformował hiszpańską rozgłośnię Cadena Ser i balearską żandarmerię.
Rafael Lambies doszedł do wniosku, że ucieczka na bezludną wyspę o wielkości trzech kilometrów kwadratowych była decyzją "zdroworozsądkową". Pomimo braku towarzystwa, nie narzeka. - To taki raj, jak na jednej z wysp karaibskich - powiedział w rozmowie z Radiem Illa.
Pochodzący ze wschodniej Hiszpanii żeglarz uznał, że na zlokalizowanej na północ od Formentery wysepce uda mu się przetrwać szczyt pandemii Covid-19. W jej wyniku do poniedziałku zmarło w Hiszpanii 7716 osób, a blisko 88 tysięcy zostało zakażonych koronawirusem.
"Wypłynąłem krótko przed zamknięciem hiszpańskich portów"
Mężczyzna przyznał, że głównym powodem wyprawy była chęć całkowitego odizolowania się od reszty świata podczas pandemii. - Nie chcę tu widzieć nikogo, ani z nikim się kontaktować - podkreślił.
Dodał, że wycieczki po wysepce i krzątanie się przy biwaku zajmują mu większą część dnia. - Nie mam praktycznie czasu nawet na czytanie - wyjaśnił tymczasowy rezydent skrawka balearskiego lądu.
Wyspa S'Espalmador jest znana żeglarzom pokonującym odcinek pomiędzy Formenterą a Ibizą. Niektórzy zatrzymują się na niej podczas podróży między tymi popularnymi wśród turystów wyspami Balearów.
Na razie Lambies nie spodziewa się, żeby ktoś odważył się skopiować jego formę spędzania kwarantanny i miał ku temu możliwości. - Wypłynąłem krótko przed zamknięciem hiszpańskich portów - dodał.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Formentera/Wikimedia CC BY 2.0