Decyzja hiszpańskiego ministra spraw wewnętrznych, który zdymisjonował szefa Gwardii Cywilnej w Madrycie, została anulowana. Pułkownik Diego Perez de los Cobos prowadził na wniosek sądu śledztwo na temat działań rządu po wybuchu epidemii. Raport, który był jego następstwem, ukazał wiele zaniechań.
Sąd Najwyższy w Madrycie uznał, że prawdziwym powodem zwolnienia szefa Gwardii Cywilnej Diego Pereza de los Cobos było odmówienie poinformowania ministra spraw wewnętrznych o prowadzonym przez Gwardię śledztwie dotyczącym zaniechań socjalistycznego rządu premiera Pedra Sancheza po wybuchu epidemii COVID-19.
Rząd już ogłosił, że odwoła się od tego wyroku. Szef resortu spraw wewnętrznych Fernando Grande-Marlaska najpierw tłumaczył, że de los Cobos został odwołany ze względu na restrukturyzację Gwardii Cywilnej, a później, że z powodu "utraty zaufania".
Śledztwo na temat działań rządu po wybuchu epidemii było prowadzone na wniosek sądu i zostało objęte tajemnicą postępowania przygotowawczego, więc - zgodnie z wyrokiem sądowym - w rzeczywistości szef Gwardii Cywilnej odmówił złamania prawa.
Dotyczyło między innymi możliwej odpowiedzialności karnej naczelnego epidemiologa kraju Fernanda Simona oraz przedstawiciela rządu centralnego w Madrycie Jose Manuela Franco za zezwolenie na wielkie manifestacje feministyczne w stolicy i innych miastach 8 marca, kiedy już było wiadomo o wybuchu epidemii.
Komentarze po wyroku
Po wyroku sądowym w środę prawicowe PP, Vox i Ciudadanos zażądały natychmiastowej dymisji szefa resortu spraw wewnętrznych. "Sąd potwierdził, że Marlaska nielegalnie zwolnił pułkownika Pereza de los Cobos" – napisał w sieci społecznościowej sekretarz generalny PP Teodoro Garcia Egea.
"Marlaska już stracił cały swój autorytet, aby wydawać rozkazy Gwardii Cywilnej. Powinien odejść" – dodał. "Hiszpania nie zasługuje na takiego ministra" – stwierdziła na Twitterze liderka Ciudadanos Ines Arrimadas.
Według przewodniczącego Vox Santiago Abascala cytowanego przez "El Pais" w środę, "cały rząd powinien odejść za swoje kryminalne, totalitarne działania, paktowanie z wrogami Hiszpanii, antydemokratyczne czystki i ataki na niezależność sądów".
Kryzys w Gwardii Cywilnej
Raport Gwardii Cywilnej obwiniał rząd Sancheza o ukrywanie przed opinią publiczną informacji z ostrzeżeniami przed masowymi zgromadzeniami, m.in. w licznych pismach ze strony instytucji europejskich. Według policji rząd zwlekał z podjęciem środków bezpieczeństwa ze względów ideologicznych, aby na terenie całego kraju mogły się odbyć wielkie manifestacje feministyczne.
Wielu ministrów zachęcało nawet do udziału w zgromadzeniach, co - zgodnie z raportem - przyczyniło się do szybkiego rozprzestrzenienia się koronawirusa w Hiszpanii. Stan alarmowy, a wraz z nim zakaz manifestacji, został ogłoszony dopiero 14 marca. Tymczasem, według raportu, rząd już na początku marca dysponował dziesiątkami ekspertyz, które ostrzegały przed epidemią.
Co najmniej trzech pułkowników Gwardii Cywilnej odrzuciło propozycję MSW zastąpienia Diego Pereza de los Cobos, solidaryzując się ze zdymisjonowanym. Hiszpańskie media prawicowe informowały wówczas o "największym kryzysie Gwardii Cywilnej w historii hiszpańskiej demokracji".
"Pułkownik działał słusznie"
Trzy z czterech istniejących w Hiszpanii stowarzyszeń sędziów oraz stowarzyszenia prokuratorów skrytykowały w komunikatach działania ministra spraw wewnętrznych, zarzucając mu nierespektowanie niezależności władzy sądowniczej poprzez ingerowanie w śledztwo. Stowarzyszenie Pro Gwardii Cywilnej (SProGW) oceniło w komunikacie, że "szef Gwardii Cywilnej został odwołany za wypełnianie zarządzenia sędziowskiego dotyczącego tajemnicy śledztwa. Pułkownik działał słusznie".
Wszystkie partie opozycyjne od początku opowiadały się za zdymisjonowaniem szefa resortu, jednak premier Sanchez udzielił mu swojego poparcia, a nawet pochwalił wysiłki w celu "oczyszczenia" sił bezpieczeństwa państwa.
Źródło: PAP