Dziesiątki tysięcy osób demonstrowało przeciwko amnestii dla katalońskich separatystów

Źródło:
PAP, Reuters

65 tysięcy osób według organizatorów, a 40 tysięcy według delegatury rządu centralnego manifestowało w niedzielę na ulicach Madrytu przeciwko amnestii dla katalońskich separatystów. Protesty zorganizowała opozycyjna centroprawicowa Partia Ludowa na czele z liderem i kandydatem na premiera po lipcowych wyborach Albertem Nunezem Feijoo.

W niedzielnej manifestacji na madryckim placu Filipa II byli obecni między innymi poprzedni premierzy Hiszpanii z ramienia Partii Ludowej Jose Maria Aznar oraz Mariano Rajoy, przewodnicząca administracji regionu Madrytu Isabel Diaz Ayuso oraz burmistrz miasta Jose Luis Martinez-Almeida. Do protestów doszło na dwa dni przed debatą parlamentarną na temat utworzenia nowego rządu. Desygnowany na premiera Albert Nunez Feijoo z centroprawicowej PP prawdopodobnie nie osiągnie potrzebnej do rządzenia większości.

Kontynuacja rządów lewicy zależy od separatystów

PP wygrała wprawdzie wybory powszechne, zdobywając 136 mandatów i 33 procent głosów, ale nawet w koalicji z konserwatywną Vox nie osiągnęła niezbędnej większości parlamentarnej - 176 głosów. Taką większość mogłaby uzyskać socjalistyczna PSOE premiera Pedro Sancheza razem z lewicowym blokiem Sumar i dotychczasowymi separatystycznymi sojusznikami parlamentarnymi - ERC, Bildu i PNV, ale także z poparciem prawicowej, katalońskiej Junts per Catalunya (JuntsxCat).

Kontynuacja rządów lewicy zależy więc od siedmiu głosów JuntsxCat, kierowanej przez eurodeputowanego Carlesa Puigdemonta, oskarżonego w Hiszpanii o rebelię po zorganizowaniu nielegalnego referendum niepodległościowego w Katalonii w 2017 roku i od ponad pięciu lat przebywającego na wygnaniu w Belgii. Warunkiem wstępnym wyznaczonym przez niego dla poparcia gabinetu obecnego premiera kraju Pedro Sancheza jest amnestia, która miałaby objąć ponad 1400 osób - zarówno skazanych, jak i tych, przeciwko którym toczą się procesy karne za zorganizowanie nielegalnego referendum niepodległościowego. Według opozycji kraj znalazł się w rękach separatystów, których poparcie jest kluczowe dla kontynuacji rządów Sancheza.

PP wskazuje, że wcześniej Sanchez uznawał amnestię za niemożliwą, ale teraz jest gotowy zmienić zdanie, aby utrzymać się u władzy. Amnestię w tak dużym wymiarze krytykują nawet znani działacze socjalistyczni, jak były premier Felipe Gonzalez czy były wicepremier Alfonso Guerra.

Przybyli z całego kraju

Agencja Reutera podała, że zwolennicy Partii Ludowej przybyli do Madrytu z całej Hiszpanii, aby wziąć udział w manifestacji. Poinformowała, że według władz w akcji protestacyjnej uczestniczyło 40 tysięcy osób, a według organizatorów - 65 tysięcy.

Przeciwnicy amnestii podkreślali w rozmowie z Reuterem, że decyzja w tej sprawie "całkowicie podzieli Hiszpanię". - Nie jestem zwolennikiem rządu, który mamy, dla mnie to byłaby katastrofa - mówił 72-letni Gregorio Casteneda, który przyjechał do Madrytu z miasta Santander w północnej części kraju.

Możliwe powtórne wybory

Reuters przekazał, że w niedzielę premier Pedro Sanchez zorganizował własny wiec polityczny w mieście Gava, niedaleko stolicy regionu Katalonii, Barcelony. Nie wspomniał o amnestii, mówiąc, że "socjaliści chcą zaradzić podziałom społecznym wywołanym kryzysem w Katalonii".

Jeżeli Feijoo nie powiedzie się utworzenie rządu, premier Sanchez będzie miał dwa miesiące na sformowanie swojego gabinetu. Jeżeli jemu także nie uda się zdobyć większości w parlamencie, Hiszpanię czekają powtórne wybory.

Autorka/Autor:kz,tas/ft

Źródło: PAP, Reuters