93-letni strażnik z niemieckiego obozu usłyszał wyrok. "Sprawował straż w wieżyczce naprzeciwko krematorium"

Aktualizacja:
Źródło:
PAP,TVN24

93-letni Niemiec Bruno Dey został prawomocnie skazany przez Sąd Krajowy w Hamburgu na dwa lata więzienia w zawieszeniu za pomoc w zabójstwie 5232 osób oraz w jednym przypadku za próbę zabójstwa. Były strażnik niemieckiego obozu koncentracyjnego Stutthof już na pierwszej rozprawie przyznał się do pełnienia tam służby wartowniczej. - Żaden strażnik pełniący służbę na wieżach wartowniczych nie mógł nie widzieć tego, co się działo w obozie koncentracyjnym - powiedziała rzeczniczka Muzeum Stutthof Katarzyna Krawczyk.

Ze względu na to, że w czasie dokonywania zarzucanych mu czynów oskarżony był nieletni, proces został wszczęty przed wydziałem do spraw nieletnich hamburskiego Sądu Krajowego. W zeszłym tygodniu prokuratura wnioskowała o wyrok trzech lat pozbawienia wolności. Stefan Waterkamp, obrońca Deya, interpretował tę sprawę zupełnie inaczej niż oskarżyciele i domagał się uniewinnienia swojego klienta.

Punktem zwrotnym w traktowaniu członków załóg hitlerowskich obozów koncentracyjnych przez wymiar sprawiedliwości Niemiec było zatwierdzenie we wrześniu 2016 roku przez Trybunał Federalny - czyli najwyższą niemiecką instancję sądową - skazania byłego SS-mana i byłego księgowego obozu Auschwitz-Birkenau Oskara Groeninga za pomocnictwo w masowym mordzie. Trybunał uznał wtedy, że samo pełnienie służby w obozie koncentracyjnym, o którym wiadomo było, że odbywają się tam masowe mordy, było świadczeniem pomocy hitlerowskiemu państwowemu aparatowi zbrodni.

Odrzucił w ten sposób honorowaną przez dziesięciolecia w sądownictwie RFN zasadę, że dla skazania niezbędne jest udowodnienie winy oskarżonego za konkretny czyn.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Rzeczniczka Muzeum Stutthof: żaden strażnik pełniący służbę na wieży nie mógł nie widzieć tego, co się działo w obozie

O szczegółach procesu Bruno Deya mówiła rzeczniczka Muzeum Stutthof Katarzyna Krawczyk. - Muzeum Stutthof w Sztutowie nie było stroną w procesie, jak w żadnym procesie przeciwko strażnikom z KL Stutthof, natomiast na prośbę niemieckiej prokuratury udostępniliśmy wszystkie materiały, jakie posiadaliśmy w archiwum naszego muzeum, a także teren muzeum do przeprowadzenia wizji lokalnej - mówiła.

- Wymierzenie sprawiedliwości zostawiamy wymiarowi sprawiedliwości, natomiast żaden strażnik pełniący służbę na wieżach wartowniczych nie mógł nie widzieć tego, co się działo w obozie koncentracyjnym. Niezależnie od roli czy funkcji, jaką pełnił, jest winny cierpienia ofiar - dodała rzeczniczka Muzeum Stutthof.

Rzeczniczka Muzeum Stutthof: żaden strażnik pełniący służbę na wieży nie mógł nie widzieć tego, co się działo w obozie
Rzeczniczka Muzeum Stutthof: żaden strażnik pełniący służbę nie mógł nie widzieć tego, co się działo w obozieTVN24

"Sprawował straż w wieżyczce naprzeciwko krematorium"

Historię Bruno Deya dla TVN24 przybliżyła doktor Danuta Drywa, kierownik Działu Dokumentacji Muzeum Stutthof. - Bruno Dey był w grupie która przybyła do obozu w sierpniu 1944, właściwie część z tej grupy przybyła pod koniec czerwca. To byli żołnierze Wehrmachtu, roczniki 1900 i młodsze. Oni mieli zastąpić tych SS-manów, których powołano na front, byli to przeważnie bardzo młodzi ludzie, ewentualnie którzy odnieśli na froncie jakieś rany, więc w pewnym sensie można powiedzieć, że nie przybył tu na pewno dobrowolnie - mówiła doktor Drywa. - To była jednostka ze Szczecina, część z tych żołnierzy potem podzielono po różnych kompaniach wartowniczych - dodała.

Drywa przyznała, że "w przypadku Bruno Deya nie mamy za dużo informacji, bo zachowała się tylko karta z magazynu odzieżowego członków załogi SS".

- Z tego, co jedynie wiemy, sprawował straż w wieżyczce naprzeciwko krematorium. Był to okres największego nasilenia przybywania transportów do obozu koncentracyjnego Stutthof, zarówno transportów żydowskich, jak i później z Powstania Warszawskiego, a także z innych rejonów Polski - mówiła kierownik Działu Dokumentacji Muzeum Stutthof. Jej zdaniem był to czas wzmożonej śmiertelności w obozie.

Doktor Danuta Drywa z Działu Dokumentacji Muzeum Stutthof o skazanym strażniku z niemieckiego obozu
Doktor Danuta Drywa z Działu Dokumentacji Muzeum Stutthof o skazanym strażniku z niemieckiego obozuTVN24

Przeprosił "tych, którzy przeszli piekło obłędu"

W swym wygłoszonym w poniedziałek ostatnim słowie Bruno Dey przeprosił "tych, którzy przeszli przez to piekło obłędu, i ich bliskich". Wcześniej zeznał między innymi, że wiedział o istnieniu w obozie komory gazowej i że w trakcie pełnienia służby miał widok na "wychudzone postacie, ludzi, którzy cierpieli". Jak jednocześnie twierdził, nie utożsamiał się z nazistowską ideologią, a do Stutthofu został skierowany rozkazem.

Brama nazistowskiego obozu StutthofWisnia6522/Wikimedia CC BY 2.0

Według zastępcy dyrektora niemieckiej Centrali Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu w Badenii-Wirtembergii Thomasa Willa, w Niemczech prowadzonych jest obecnie jeszcze 14 śledztw przeciwko osobom podejrzanym o udział w zbrodniach popełnionych na więźniach hitlerowskich obozów koncentracyjnych. Jedną z tych osób jest była nadzorczyni obozu Stutthof, której sprawą zajmuje się prokuratura w Itzehoe w Szlezwiku-Holsztynie.

Ponadto "prokuratura w Dortmundzie sporządziła akt oskarżenia przeciwko jeszcze jednemu byłemu członkowi załogi obozu Stutthof. Akt ten został zatwierdzony i złożony Sądowi Krajowemu w Wuppertalu do rozpatrzenia" - powiedział Will.

Niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny Stutthof został założony w 1939 roku nieopodal Gdańska i początkowo służył do przetrzymywania polskich więźniów politycznych. Jak podaje Jad Waszem, więziono w nim około 115 tys. osób, z czego 65 tys. zmarło. Od 1944 r. znajdowało się w nim wielu Żydów, głównie kobiety z krajów bałtyckich i Polski, przeniesionych z innych obozów, w tym z Auschwitz.

Autorka/Autor:asty, momo, pp/kab,mtom

Źródło: PAP,TVN24

Źródło zdjęcia głównego: Wisnia6522/Wikimedia CC BY 2.0