Zamordowali 70 osób, w tym noworodki. Najkrwawszy atak gangów od lat

Źródło:
PAP
Haiti o krok od upadku, gangi przejęły władzę. Materiał "Faktów o świecie" o przyczynach kryzysu
Haiti o krok od upadku, gangi przejęły władzę. Materiał "Faktów o świecie" o przyczynach kryzysu
wideo 2/2
Haiti o krok od upadku, gangi przejęły władzę. Materiał "Faktów o świecie" o przyczynach kryzysu

Po jednym z najbrutalniejszych ataków gangów w ostatnich latach, w którym zginęło 70 osób, premier Haiti Garry Conille wyruszył w sobotę w podróż do Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Kenii. - Jesteśmy atakowani na wszystkich frontach - powiedział przed wylotem. Szef haitańskiego rządu będzie zabiegał o pomoc w walce z przestępczością w swoim kraju.

Członkowie gangu Gran Grif wdarli się w czwartek do miasta Pont-Sonde w departamencie Artibonite na zachodzie Haiti i zamordowali co najmniej 70 osób, w tym noworodki. Ponad 6 tysięcy mieszkańców musiało uciekać z domów.

Agencja Reutera podkreśla, że atak wstrząsnął społeczeństwem karaibskiego państwa, mimo że jest ono już przyzwyczajone do regularnych aktów przemocy oraz do faktu, że przestępcy są liczniejsi od policji. - Jak widzicie, jesteśmy atakowani na kilku frontach – powiedział premier przed wylotem z kraju.

Haiti potrzebuje policjantów

W ubiegłym tygodniu Rada Bezpieczeństwa ONZ wyraziła zgodę na przedłużenie o rok międzynarodowej misji bezpieczeństwa, w ramach której zagraniczne posiłki wspierają policję Haiti w walce z przestępczością.

Według Reutera, dotychczas misja nie przyczyniła się jednak w znacznej mierze do przywrócenia porządku, a do Haiti trafiło na razie tylko około 400 zagranicznych policjantów, głównie z Kenii. Conille powiedział, że będzie zabiegał o przysłanie kolejnych policjantów.

Haitańska policja w Port-au-Prince (zdjęcie z lipca 2024)Mentor David Lorens/EPA/PAP

Odwet za "bezczynność"

Gran Grif to największy gang departamentu Artibonite. Przywódca bandy Luckson Elan oświadczył, że atak był odwetem na ludności cywilnej za to, że pozostawała bezczynna, gdy państwowe służby zabijały jego żołnierzy – podał Reuters.

Potężne gangi, posługujące się bronią w większości przeszmuglowaną z USA i kontrolujące około 80 proc. obszaru Port-au-Prince, zawiązały sojusz w stolicy kraju i zaczęły poszerzać swoje wpływy również poza miastem. W wyniku działań przestępców tysiące osób zostało zabitych, a ponad pół miliona musiało opuścić swoje domy.

ZOBACZ TEŻ: Turystyczny raj chce deportować 10 tysięcy migrantów tygodniowo

Autorka/Autor:momo//mm

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Mentor David Lorens/EPA/PAP