- Trzynastoletnia dziewczynka została odurzona narkotykami i zgwałcona przez dorosłego. To nie jest kwestia formalności - mówi Philip J. Crowley z amerykańskiego Departamentu Stanu i deklaruje, że USA będą dochodzić sprawiedliwości w sprawie Romana Polańskiego. Kontynuację postępowania zapowiadał już w poniedziałek w rozmowie z TVN24 rzecznik sądu najwyższego w Los Angeles, Allen Parachini.
Philip J. Crowley stanowczo przeciwstawia się bagatelizowaniu czynu, jakiego dopuścił się Polański. - Stany Zjednoczone uznają gwałt na trzynastolatce za przestępstwo. Będziemy dochodzić sprawiedliwości w tej sprawie. Oczekujemy na wyjaśnienia innych krajów co uczyniły, a czego nie uczyniły w tej sprawie - mówi.
Jeśli Polański chciałby wrócić do Stanów Zjednoczonych, bez względu na to, czy dobrowolnie, czy nie, sprawa zostanie wznowiona od momentu, w którym ją pozostawiono w 1978 roku, czyli od przesłuchania oskarżonego Allen Parachini, rzecznik amerykańskiego sądu
Oczekuję, że decyzja Szwajcarów "rozzłości" wydział do spraw ekstradycji przy ministerstwie sprawiedliwości, a także prokuraturę w Los Angeles Douglas McNabb, ekspert prawny, specjalista ds. ekstradycji
Sprawa w toku
Jak poinformował w poniedziałek Parachini, rzecznik sądu najwyższego w Los Angeles, "sięgający 1978 roku nakaz aresztowania wciąż jest aktualny, niezałatwiony i nie utracił mocy". - Nie przeciwstawiając się decyzji szwajcarskiego rządu, chcemy powiedzieć że sprawa, w której panu Polańskiemu zostały postawione zarzuty, jest w toku - mówił w rozmowie z TVN24.
- Jeśli Polański chciałby wrócić do Stanów Zjednoczonych, bez względu na to, czy dobrowolnie, czy nie, sprawa zostanie wznowiona od momentu, w którym ją pozostawiono w 1978 roku, czyli od przesłuchania oskarżonego - zapowiedział rzecznik.
"To rozzłości wydział"
Zaskoczony decyzją Szwajcarów jest amerykański ekspert prawny, specjalista ds. ekstradycji Douglas McNabb.
- Byłem bardzo zaskoczony decyzją szwajcarskiego wymiaru sprawiedliwości. Nie rozumiem, jak można było wypuścić na wolność człowieka, który po przyznaniu się do winy został skazany i uciekł z USA - powiedział. McNabb dodał, że nie rozumie, dlaczego ekstradycja Polańskiego nie leżała w interesie narodowym Szwajcarii, którą obowiązuje umowa zawarta ze Stanami Zjednoczonymi.
Amerykański ekspert nie przewiduje jednak, by sprawa w jakimś stopniu odbiła się na stosunkach pomiędzy obu krajami, chociaż - jak sądzi - na pewno jest bardzo niekorzystna dla ministerstwa sprawiedliwości USA. - Oczekuję, że decyzja Szwajcarów "rozzłości" wydział do spraw ekstradycji (przy ministerstwie sprawiedliwości), a także prokuraturę w Los Angeles - dodał.
"Szwajcaria musiała mieć jakieś wytłumaczenie"
Prawnik powiedział, że nie dziwią go słowa szwajcarskiej minister sprawiedliwości Eveline Widmer-Schlumpf, która, uzasadniając decyzję o uwolnieniu reżysera, przekonywała, że amerykański wniosek o ekstradycję nie został uzupełniony o dodatkowe dokumenty. - Szwajcaria musiała mieć jakieś wytłumaczenie odmowy ekstradycji Romana Polańskiego. Chciałbym jeszcze raz podkreślić, że uznaję decyzję o uwolnieniu go, ale zupełnie nie rozumiem, na jakiej podstawie została podjęta - przyznał.
Zgodził się także z opinią Widmer-Schlumpf, która powiedziała, że decyzja ta nie miała na celu usprawiedliwić przestępstwa, jakie przed laty popełnił Polański. - Oczywiście do szwajcarskiego ministerstwa sprawiedliwości nie należało decydowanie, czy Polański jest winien, czy nie - powiedział. McNabb uważa, że reżyser znalazł bezpieczne schronienie w Szwajcarii. - Gdybym był jego prawnikiem, radziłby mu pozostanie w tym kraju - powiedział.
Źródło: TVN24, PAP