George Kalliakmanis, szef związku policjantów południowo-wschodniej Attyki, powiedział PAP, że za morderstwo 27-letniej Polki na greckiej wyspie Kos oskarżonemu Salahuddinowi S. z Bangladeszu grozi dożywocie. Banglijczyk jest również oskarżony o porwanie i gwałt.
Wszystkie dowody, zarówno nagrania kamer, jak i sygnały telefonów, wskazują na winę 32-letniego Banglijczyka – uważa Kalliakmanis. Jak dodał, potwierdzają to też przeprowadzone testy lekarskie.
Policjant stwierdził, że w chwili obecnej w sprawie zatrzymano jedynie Salahuddina S., zaprzeczając tym samym doniesieniom medialnych mówiącym o sześciu osobach. - Kiedy mężczyzna został aresztowany, nie znaleziono jeszcze ciała Anastazji. Nie przyznawał się do winy, bo myślał, że policja nie znajdzie zwłok – powiedział Kalliakmanis.
Pomimo nowych oskarżeń i zgromadzonych dowodów Salahuddin S. wciąż nie przyznaje się do winy.
Decyzja o przekazaniu oskarżonego do Polski
Jak powiedział policjant, decyzja o przekazaniu oskarżonego do Polski, o co wnioskował premier Mateusz Morawiecki, będzie należała do przyszłego rządu w Atenach, wyłonionego w wyniku niedzielnych wyborów parlamentarnych.
- Myślę jednak, że skoro do przestępstwa doszło na terytorium Grecji, będzie on sądzony i ewentualnie ukarany na miejscu – powiedział Kalliakmanis.
Pytany o pojawiającą się w mediach krytykę postępowania policji w trakcie śledztwa, zwrócił uwagę na szybkie zatrzymanie podejrzanego, który próbował opuścić wyspę. - Gdyby udało mu się uciec do Włoch, cała sprawa byłaby dużo trudniejsza – podkreślił.
Zaginięcie Polki
12 czerwca 27-letnia Anastazja zaginęła na greckiej wyspie Kos, gdzie pracowała w jednym z hoteli.
Zwłoki zostały znalezione 18 czerwca, około godz. 19 czasu lokalnego (godz. 18 w Polsce), około kilometra od domu Salahuddina S., aresztowanego wcześniej przez policję, i 500 metrów od miejsca, w którym znaleziono telefon komórkowy Polki.
Źródło: PAP