- Część z nich istniała już od dawna, tyle że nie przyglądaliśmy się im z należytą uwagą - zauważył polityk. Jego zdaniem mieszkańcy Austrii powinni obecnie poświęcić więcej uwagi "polityzacji, a nie polaryzacji".
Van der Bellen powiedział, że "jedna połowa (społeczeństwa) jest równie ważna jak druga". - Obie składają się na tę piękną Austrię - zauważył.
Wspierany przez Zielonych Van der Bellen otrzymał 50,35 proc. głosów. Jego rywal - kandydat prawicowo-populistycznej Austriackiej Partii Wolności - Norbert Hofer dostał 49,65 proc.
Deklaruje zajmować się "realnymi problemami"
Prezydent zapowiedział, że "zabiera się do pracy". - Wielu ludzi uważało, że poświęca się im zbyt mało uwagi - wskazał. Zaznaczył, że potrzebna jest "nowa kultura dialogu" oraz polityka, która nie zajmuje się samą sobą, lecz realnymi problemami, także gniewem panującym w kraju.
Van der Bellen zapewnił, że będzie poszukiwał "tego, co łączy". - Będę ponadpartyjnym prezydentem dla wszystkich Austriaków - dodał.
Korzenie w rosyjskiej arystokracji
Van der Bellen, emerytowany profesor ekonomii, był liderem austriackich Zielonych (w latach 1997-2008), ale w wyborach musiał zmobilizować o wiele więcej zwolenników niż swój własny elektorat. Zrobił to, prowadząc kampanię nakierowaną na centrum sceny politycznej i występując jako kandydat niezależny, popierany przez Zielonych. Barwą jego kampanii był zresztą żółty, a nie zielony.
Prezydent elekt broni silnej i sfederalizowanej Unii Europejskiej, popiera małżeństwa homoseksualne i generalnie reprezentuje wartości europejskiej intelektualnej lewicy - podsumowuje agencja EFE.
Konserwatywna Austriacka Partia Ludowa (OeVP) przed wyborami przedstawiała Van der Bellena jako "lewaka przebranego za burżuja", przypominając otwarte stanowisko jego własnej partii, Zielonych, w sprawie przyjmowania uchodźców. Sprawa migrantów była w centrum kampanii.Sam Van der Bellen twierdzi zresztą, że ma przeszłość uchodźcy: jego ojciec był rosyjskim arystokratą o holenderskich korzeniach, a matka - Estonką. Oboje przed stalinizmem uciekli najpierw do Niemiec a potem do austriackiego Tyrolu, którego zdjęcia Van der Bellen wykorzystywał w kampanii. W tym regionie przyszły prezydent mieszkał do 33. roku życia, by następnie przeprowadzić się do Wiednia.
Autor: mk / Źródło: PAP