W obozie dla uchodźców w Idomeni w północnej Grecji, przy granicy z Macedonią, zagnieździła się zorganizowana przestępczość - pisze greckie media. Pojawiło się określenie "getto Idomeni". Grecka policja nie wchodzi do środka i utrzymuje jedynie kordon wokół.
W wagonie kolejowym zorganizowano tam podobno dom publiczny. Dealerzy z Afryki Północnej handlują narkotykami, a przemytnicy ludzi wciąż uprawiają swój proceder. Czekają na otwarcie
Grecka policja, nieobecna w samym obozie, zablokowała obszar wokół miasteczka namiotowego, w którym przebywa obecnie, według oficjalnych danych, ok. 9,2 tys. uchodźców i imigrantów. Media twierdzą jednak, że jest tam raczej 11 tys. osób, które utknęły, kiedy w lutym Macedonia zamknęła dla nich swoją granicę. Ludzie ci nie zgadzają się, by przesiedlono ich do państwowych ośrodków. Mają nadzieję, że granica zostanie jednak otwarta i będą mogli ruszyć dalej, do zachodniej i północnej Europy.
Od ponad pięciu tygodni uchodźcy i imigranci w Idomeni blokują tory kolejowe na tamtejszym przejściu granicznym, ważnym dla greckiego eksportu. Grecka telewizja poinformowała w środę, że są to głównie migranci z Maroka, Tunezji, Afganistanu i Pakistanu.
Od zamknięcia grecko-macedońskiej granicy szlak bałkański, którym od lata 2015 roku zmierzały do Europy setki tysięcy migrantów, oficjalnie został zamknięty. Jednak każdego dnia wielu uchodźców próbuje przedostać się tą trasą do zamożnych państw Europy.
Autor: mk//gak / Źródło: PAP