Policjanci przeszukali mieszkanie dziennikarki "Helsingin Sanomat", współautorki artykułu o "tajnym ośrodku" wywiadu wojskowego w Finlandii. Informacje te potwierdził szef centralnej policji kryminalnej - podała w poniedziałek fińska agencja STT.
W sobotę największy fiński dziennik "Helsingin Sanomat", gdzie pracuje Laura Halminen, opublikował serię artykułów ujawniających treść tajnych dokumentów wywiadu wojskowego. Gazeta opisała działanie centrum wywiadowczego fińskich sił zbrojnych (Viestikoekeskus) oraz miejsce, w jakim ono funkcjonuje - w Tikkakoski niedaleko miejscowości Jyvaskyla w środkowej Finlandii (ok. 300 km na północ od Helsinek).
Kluczowe znaczenie dla fińskiego bezpieczeństwa
Przedstawione informacje pochodziły z dokumentów o najwyższym stopniu tajności (w tym pochodzące sprzed 10 lat), m.in. opisujących działania fińskiego wywiadu koncentrującego się na Rosji. Wyciek tajnych informacji wywiadu wojskowego wywołał reakcje najwyższych władz państwowych.
"Ujawnienie zawartości dokumentów o najwyższej klauzuli tajności ma kluczowe znaczenie dla naszego bezpieczeństwa i może spowodować poważne szkody" - oświadczył w sobotę prezydent Finlandii Sauli Niinisto w oficjalnym komunikacie. Według policji kryminalnej dochodzenie jest prowadzone w związku z "ujawnieniem tajemnicy związanej z bezpieczeństwem".
Mieszkanie dziennikarki Laury Halminen zostało przeszukane w niedzielę wieczorem - pisze "Helsingin Sanomat". Zarekwirowano telefony, komputery i nośniki pamięci przenośnej. Według gazety w przeszukaniu mieszkania w Helsinkach brało udział czterech śledczych.
Dziennikarka utrzymuje, że policjanci nie mieli sądowego nakazu rewizji. Funkcjonariusze nie sprawdzali pokoju dzieci.
Szef policji kryminalnej Robin Lardot przekazał agencji STT, że na miejscu, zgodnie z przepisami, była osoba uprawniona do prowadzania przeszukania.
Nietypowy przypadek
Według mediów przeszukania u dziennikarza należą do wyjątkowych przypadków w Finlandii. Dokonanie rewizji w mieszkaniu dziennikarza (...) jest całkowicie nietypowym przypadkiem w Finlandii, która jest znana z tego, że należy do czołówki państw zapewniających wolność prasy - skomentował redaktor naczelny "HS" Kaius Niemi.
Według niego to zdarzenie jest bardzo niepokojące, jeśli ma się na uwadze warunki działania prasy i ochronę źródeł.
Także przewodniczący związku redaktorów naczelnych oraz szef ekonomicznego dziennika "Kauppalehti" Arno Ahosniemi, w poniedziałkowym programie w telewizji Yle, przyznał, że nie pamięta takiego zdarzenia w Finlandii. Dodał, że nie widzi jednak powodów, aby artykuł "HS" zagroził bezpieczeństwu kraju.
Również szefowa redakcji informacyjnej Yle Riikka Venalainen przyznała, że taki obrót sprawy "był dość ostry", a "zachodnie społeczeństwa nie są do tego przyzwyczajone". - To powód do obaw – stwierdziła.
Autor: MR/adso / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: maavoimat.fi