Putin mówił o tym wyemitowanym w niedzielę przez państwową telewizję Rossija filmie dokumentalnym "Prezydent", poświęconym 15. rocznicy jego wyboru na urząd prezydenta FR, która minęła 26 marca.
"Neonaziści", "skrajni nacjonaliści" i "banderowcy" z Kijowa
- Uważam, że postąpiliśmy słusznie. Niczego nie żałuję - oświadczył rosyjski prezydent komentując aneksję Krymu, dodając, że dla niego najważniejsze było wyjaśnienie, czego pragną sami mieszkańcy półwyspu.
- Czego chcą? Zostać na Ukrainie czy być z Rosją? Jeśli ludzie chcą wrócić do Rosji, nie chcą być pod władzą neonazistów, skrajnych nacjonalistów i banderowców, to nie mamy prawa ich rzucić. Jest to sprawa o fundamentalnym znaczeniu - powiedział.
Putin ocenił, że celem sankcji zastosowanych przez kraje zachodnie przeciwko Moskwie za jej politykę wobec Ukrainy jest powstrzymanie rozwoju Rosji. - Ta polityka jest znana od stuleci. Niczego nowego w tym nie ma - wskazał. Gospodarz Kremla wyznał także, iż "odnosi wrażenie, że Zachód lubi Rosję tylko wtedy, gdy ta jest słaba i trzeba jej wysyłać pomoc humanitarną".
Najtrudniejsze chwile Putina
W blisko 2-godzinnym filmie, którego autorem jest sztandarowy komentator polityczny TV Rossija Władimir Sołowiow, Putin opowiada o najdramatyczniejszych momentach swojej prezydentury: wojnie w Czeczenii, zatonięciu strategicznego okrętu podwodnego o napędzie atomowym "Kursk", atakach terrorystycznych na Teatr na Dubrowce w Moskwie i szkołę w Biesłanie, a także o inkorporacji Krymu.
Za najcięższe z nich uznał ataki terrorystyczne na Dubrowce w 2002 roku i w Biesłanie w 2004 roku. - To były najtrudniejsze momenty, przez które musiał przejść cały nasz naród - podkreślił.
Współpracujący z terrorystami Amerykanie
Mówiąc o wydarzeniach na Północnym Kaukazie, prezydent ujawnił, że Rosja przestrzegała kraje zachodnie przed kontaktami z tamtejszymi terrorystami, te jednak nie posłuchały. Według Putina rosyjskie służby specjalne zarejestrowały kontakty północnokaukaskich terrorystów ze służbami specjalnymi USA w Azerbejdżanie.
Przywódca Rosji oznajmił, że gdy poinformował o tym prezydenta USA, ten obiecał, że "nakopie do tyłka" swoim podwładnym. - A po 10 dniach moi podwładni, szefowie Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), otrzymali od swoich kolegów z Waszyngtonu list: "Utrzymywaliśmy i będziemy utrzymywać stosunki ze wszystkimi siłami opozycyjnymi w Rosji. Uważamy, że mamy do tego prawo" - powiedział Putin.
Oświadczył, że popieranie terrorystów w imię osiągnięcia celów geopolitycznych jest niedopuszczalne. - Pod żadnym pozorem, nigdy i nigdzie nie wolno nawet próbować wykorzystać terrorystów, by osiągnąć swoje doraźne polityczne lub nawet geopolityczne cele, gdyż jeśli poprze się ich w jednym miejscu, to podniosą głowy w innym. I na pewno uderzą w tych, którzy wczoraj ich popierali - ostrzegł.
Autor: mk//gak / Źródło: PAP