Starcia przeciwników Festiwalu Erytrei z niemiecką policją. Niemal 30 funkcjonariuszy rannych

Źródło:
BBC, PAP

Do zamieszek i ataków na funkcjonariuszy policji doszło w Giessen w Hesji, na zachodzie Niemiec, podczas sobotniego Festiwalu Erytrei. Policjanci użyli pałek i gazu pieprzowego w starciu z tłumem. Zatrzymano około 100 osób, blisko 30 funkcjonariuszy zostało rannych. Jak przypomina portal dziennika "Bild", organizatorzy festiwalu są uważani za osoby związane z reżimem erytrejskim.

W zabezpieczaniu porządku podczas sobotniego Festiwali Erytrei w Giessen uczestniczyła policja z Hesji oraz sąsiednich krajów związkowych - Badenii-Wirtembergii i Saksonii. Doszło do zamieszek wywołanych przez kontrdemonstrantów, którzy próbowali zakłócić przebieg wydarzenia i wedrzeć się na teren festiwalu.

Rzucano kamieniami, materiałami pirotechnicznymi i butelkami, policja użyła pałek i gazu pieprzowego. 27 funkcjonariuszy zostało rannych, ale większość była w stanie kontynuować służbę - poinformowała policja.

Przekazano też, że protestujący rzucali kamieniami w autobusy wiozące uczestników festiwalu, a w policję - butelkami i kamieniami. Uszkodzili niektóre pojazdy i zerwali ogrodzenie wokół miejsca wydarzenia.

Służby zabezpieczyły między innymi koktajle Mołotowa i środki pirotechniczne, które miały posłużyć demonstrantom do rzucania w funkcjonariuszy.

Google Maps

Około 100 osób zatrzymano

Blisko 100 osób zostało zatrzymanych, głównie w związku z zarzutami o spowodowanie niebezpiecznych uszkodzeń ciała i poważne naruszenia porządku publicznego. Według ustaleń władz śledczych Hesji, większość najbardziej agresywnych sprawców przyjechała z zagranicy.

Akty przemocy wobec policjantów w Giessen "zdecydowanie potępiła" w komentarzu na Twitterze federalna minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser (SPD).

Miasto usiłowało zakazać organizacji festiwalu

Jak przypomina portal dziennika "Bild", organizatorzy festiwalu są uważani za osoby związane z wojskowym reżimem północnoafrykańskiego kraju. Przeciwko imprezie protestowało około 150-200 osób, głównie Erytrejczyków - napisała niemiecka gazeta. Organizacje praw człowieka udokumentowały nadużycia na dużą skalę popełniane przez władze Erytrei, w tym ścisłą cenzurę, przymusową pracę i pobór do wojska, co wiązane jest z niewolnictwem.

"Bild" napisał, iż miasto Giessen bezskutecznie próbowało zakazać organizacji kontrowersyjnego festiwalu w tym roku, składając dwie skargi do sądu administracyjnego. W zeszłym roku podczas festiwalu obrażeń doznało 30 osób, a impreza musiała zostać rozwiązana.

W sobotę wieczorem szef MSW Hesji Peter Beuth (CDU) zaapelował do rządu federalnego, by ten wezwał ambasadora Erytrei. Trzeba wyjaśnić rządowi Erytrei, że konfliktów erytrejskich nie można toczyć na niemieckiej ziemi. Nasi policjanci nie są buforem dla konfliktów w krajach trzecich - podkreślił Beuth.

Przeciwnicy Festiwalu Erytrei w Giessen już wcześniej wzywali do międzynarodowych protestów i ostrych działań przeciwko temu wydarzeniu. - Nasi policjanci stali się celem dla osób szukających przemocy tylko z tego powodu, że chronią prawo do zgromadzeń. Po zapowiedziach nastąpiły ukierunkowane ataki fizyczne - dodał szef MSW Hesji.

- Taka eskalacja przemocy poprzez ukierunkowane ataki na nasze służby porządkowe jest nie do przyjęcia. Jest to równoznaczne z atakiem na naszą praworządność. Policja skrupulatnie pracuje nad ustaleniem wszystkich sprawców przemocy, aby wymierzyć im sprawiedliwą karę - oświadczył Beuth.

Autorka/Autor:akr//now

Źródło: BBC, PAP