"Fenomen Macrona" łączy Francję


Były francuski minister gospodarki Emmanuel Macron, potencjalny kandydat w wyborach prezydenckich w 2017 roku, wyprzedza w sondażach polityków lewicy i centrum; popiera go nawet część zwolenników opozycyjnych republikanów - pisze w środę "Le Figaro".

W artykule "Fenomen Macrona" paryski dziennik zwraca uwagę, że młody, charyzmatyczny polityk robi najszybszą karierę od dekad i cieszy się rosnącą popularnością po lewej i prawej stronie sceny politycznej. Może to oznaczać, że Francuzi gotowi są odrzucić stare podziały na lewicę i prawicę - komentuje "Le Figaro".

Zasypuje podziały

Według sondażu TNS Sofres byłego ministra popiera 32 proc. Francuzów - więcej niż jakiegokolwiek polityka w jego obozie politycznym. Respondenci w sondażu uznali go też za najlepszego kandydata lewicy i centrum w nadchodzących wyborach prezydenckich.

Wprawdzie wyprzedza go znacząco w sondażach najlepiej obecnie punktowany, potencjalny kandydat Partii Republikańskiej, były premier Alain Juppe, na którego zagłosowałoby 37 proc. Francuzów, ale "we wszystkich badaniach opinii publicznej były minister gospodarki plasuje się blisko szczytu" - podkreśla "Le Figaro".

Ponadto interesujące jest to, jak bardzo "ponadpartyjną" popularnością cieszy się Macron: w lipcu jego poparcie wśród wyborców lewicy wyniosło 59 proc., a wśród prawicowego elektoratu aż 73 proc.

38-letni polityk zrobił też jedną z najszybszych karier politycznych w powojennej Francji. Jeżeli w istocie wystartuje w wyborach prezydenckich w 2017 roku, będzie to oznaczało, że wchodzi do najwyższej polityki po stażu niewiele dłuższym niż 2,5 roku. Do chwili mianowania go ministrem w gabinecie premiera Manuela Vallsa, po przetasowaniu rządu, Macron, bankier inwestycyjny, był Francuzom całkowicie nieznany - przypomina paryski dziennik.

Najszybszą jak dotąd karierę polityczną we Francji zrobił prezydent Georges Pompidou, ale w zestawieniu z Macronem wypada on blado. Od chwili, gdy w roku 1962 generał Charles de Gaulle mianował nieznanego nikomu Pompidou premierem, do objęcia przez niego urzędu prezydenta minęło siedem lat. Valery Giscard d'Estaing pokonał tę drogę w 18 lat, a Nicolas Sarkozy w 24 lata - pisze "Le Figaro".

Jak podkreśla "Le Figaro", niezwykła kariera Macrona może dowodzić, że Francuzi są gotowi na takie zmiany na scenie politycznej, które przekraczają podziały partyjne.

Za rok prezydentem?

30 sierpnia Macron podał się do dymisji, aby całkowicie poświęcić się swojemu ruchowi politycznemu, ale nie ogłosił jeszcze zamiaru wystartowania w przyszłorocznych wyborach.

Dla Macrona platformą startu w wyborach byłby ruch "En Marche", który stworzył w kwietniu. Jego decyzję o dymisji powszechnie odebrano jako potwierdzenie prezydenckich ambicji.

Nienależący do żadnej partii, młody, pełen wdzięku i charyzmy Macron nigdy nie sprawował funkcji pochodzących z wyboru, a karierę polityczną zawdzięcza prezydentowi Francois Hollande'owi, który najpierw mianował go zastępcą sekretarza generalnego Pałacu Elizejskiego i doradcą ds. gospodarczych, a następnie dwa lata temu ministrem gospodarki.

- Wywodzę się z lewicy (...). Ale chcę przedstawić postępową ofertę polityczną, ponieważ prawdziwy podział dzisiaj przebiega raczej między postępowcami a konserwatystami niż lewicą a prawicą - mawia Macron.

Autor: adso//rzw / Źródło: PAP