Obiecał pan powrót młodych Polaków do domu, ale sam stał się pan najnowszym polskim emigrantem - zarzucił przewodniczącemu Rady Europejskiej Donaldowi Tuskowi brytyjski eurosceptyk Nigel Farage. Polityk w ostrych słowach naigrywał się z Tuska. Stwierdził, że jego obecna pensja w porównaniu do tej premierowskiej to "wygrana na loterii".
Tusk przemawiał przed Parlamentem Europejskim po raz pierwszy od objęcia funkcji. Zaatakował go Nigel Farage, lider eurosceptycznej Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP). - Migracja jest wielkim problemem. Przyrzekł pan swoim wyborcom, że młodzi Polacy wrócą do domu, ale stał się pan najnowszym polskim emigrantem - oświadczył Farage, używając francuskiego słowa "émigré". - Wyborcy UE chcą wielkich reform, ale pan nie jest osobą, która może je przeprowadzić.
Ironizował: - Zarabiał pan 60 tys. euro rocznie, a teraz ma pan 300 tys. euro. To europejski jackpot! (wygrana na loterii - red.) - ironizował Brytyjczyk.
- Wiem, dlaczego pana wybrano: pan jest doskonały. Ma pan przedawnione poglądy na temat Europy. Jest pan niczym wzorzec z Sevres, określający "starą Europę".
Będzie kara dla Farage'a?
Pięć lat temu Farage obraził ówczesnego, nowo wybranego szefa Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya, zarzucając mu, że ma "charyzmę mokrego mopa i wygląd urzędniczyny". Europoseł został za to ukarany grzywną.
Tusk przypomniał we wtorek tamtą sytuację i ocenił zachowanie Farage'a jako przykład różnic w kulturze politycznej w UE.
Tusk po raz pierwszy w PE
Swoje pierwsze po objęciu funkcji szefa Rady Europejskiej wystąpienie na forum europarlamentu w Strasburgu Tusk rozpoczął od złożenia hołdu ofiarom ubiegłotygodniowych zamachów we Francji. - Trzech posłańców śmierci nie może i nie zdoła zastraszyć milionów ludzi dobrej woli - powiedział.
Po zamachach na nowo rozgorzała w Unii dyskusja na temat rozwiązań, które mogą pomóc wzmocnić bezpieczeństwo wewnętrzne, takich jak np. stworzenie wspólnego systemu wymiany informacji o pasażerach linii lotniczych (tzw. PNR - passenger name record). Prace nad dyrektywą w tej sprawie utknęły w Parlamencie Europejskim, który obawia się osłabienia podstawowych praw obywateli, zwłaszcza prawa do prywatności.
- Wiemy, że to trudny i delikatny temat. Parlament ma rację, traktując poważnie swą rolę w obronie wolności obywateli europejskich. Ale proszę was także o pomoc w ochronie bezpieczeństwa tych, którzy was wybrali - powiedział Tusk. Dodał, że UE ponownie stoi przed wiecznym dylematem pomiędzy bezpieczeństwem a wolnością. - Znów musimy znaleźć mądrą równowagę między tymi dwiema fundamentalnymi potrzebami - ocenił.
Zdaniem Tuska, jeśli nie będzie wspólnego europejskiego systemu wymiany danych pasażerów, to w UE może powstać 28 różnych regulacji krajowych. Byłby to - przestrzegł były polski premier - system pełen dziur, który ingerując w prawa obywateli do prywatności, nie ochroni właściwie ich bezpieczeństwa.
- Jeśli nie będziemy w stanie zbudować spójnej polityki bezpieczeństwa dla Unii, to wcześniej czy później narazimy na ryzyko wolności, które budowaliśmy, w tym Schengen. Nie chciałbym tego doczekać - przestrzegał szef Rady Europejskiej.
Kłótnia o Schengen
Żądania ograniczenia swobody przepływu osób w ramach strefy Schengen padły też we wtorek w Parlamencie Europejskim. Zdaniem Marine Le Pen, liderki francuskiego, skrajnie prawicowego Frontu Narodowego, swobodny przepływ osób utrudnia walkę z terroryzmem i zapewnienie bezpieczeństwa w krajach UE.
- Gdybyśmy mieli granice narodowe, prawdopodobnie zdołalibyśmy zatrzymać na granicy kraju wielu z tych, którzy wrócili na terytorium Francji po udziale w konfliktach w Syrii czy po szkoleniach w Jemenie - oświadczyła Le Pen. Nawiązała w ten sposób do sprawców zamachu na satyryczny tygodnik "Charlie Hebdo" w Paryżu.
Europoseł Ryszard Czarnecki (PiS) ocenił w rozmowie z dziennikarzami, że "należy poważnie taką możliwość (przywracania kontroli granicznych - red.) rozważyć, a więc nawet ograniczenie, zawieszenie jakiejś części praw obywatelskich na rzecz bezpieczeństwa". "Lepiej, żeby ludzie nie ginęli, nawet jeżeli to sprawi problem tym, którzy wyjeżdżają czy wjeżdżają" - powiedział.
Komentując podobne wypowiedzi w trakcie debaty PE, lider frakcji liberałów Belg Guy Verhofstadt uznał, że są to "najgłupsze pomysły", jakie kiedykolwiek słyszał w europarlamencie. "Potrzebne są za to lepsze kontrole na zewnętrznych granicach Unii" - ocenił.
Autor: pk/kka/kwoj / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: EBS