Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan ostrzegł Rosję, by nie niszczyła przyjaźni z Ankarą, bo może to Moskwę wiele kosztować. Jak podkreślił, Turcja nie będzie przyglądać się bezczynnie, jak rosyjskie samoloty naruszają jej przestrzeń powietrzną.
- Atak na Turcję oznacza atak na NATO - powiedział Erdogan na konferencji prasowej w Brukseli. - Nie możemy siedzieć bezczynnie i tolerować tego - oświadczył.
Dwa incydenty
Jak zaznaczył, dobre relacje turecko-rosyjskie są powszechnie znane, lecz "jeśli Rosja straci przyjaciela takiego jak Turcja, z którym współpracuje na wielu płaszczyznach, to straci wiele i powinna to wiedzieć".
Przedstawiciel tureckiego MSZ w poniedziałek poinformował, że rosyjski samolot wojskowy nie tylko w sobotę, lecz również w niedzielę naruszył turecką przestrzeń powietrzną. Według rzecznika rosyjskiego resortu obrony generała Igora Konaszenkowa do sobotniego incydentu z rosyjskim samolotem wojskowym Su-30 doszło z powodu niesprzyjających warunków pogodowych.
NATO nie wierzy Moskwie
W poniedziałek ambasadorowie NATO potępili incydent z udziałem Rosji, określając go jako "nieodpowiedzialne zachowanie". Wezwano Rosję do zaprzestania takich praktyk.
Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg oświadczył we wtorek, że wbrew twierdzeniom Moskwy naruszanie przez Rosję przestrzeni powietrznej Turcji "nie wygląda na przypadek", ponieważ były dwa takie zdarzenia, które trwały dłużej niż kilka sekund.
Stoltenberg oznajmił też, że Sojusz, którego Turcja jest członkiem, nie uzyskał od Rosji "żadnego realnego wytłumaczenia" tego, co się stało.
Autor: mm//gak / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Vitaly V. Kuzmin, CC BY SA 3.0