Macron podarował Franciszkowi książkę, zaczęto pytać o jej pochodzenie. Francuski księgarz: nie mam tu wątpliwości

Źródło:
Europe 1, AFP, PAP, tvn24.pl

O losy XVIII-wiecznego wydania książki z widoczną pieczęcią "Czytelnia Akademicka we Lwowie", którą papieżowi podarował prezydent Francji Emmanuel Macron, pytany był przez AFP paryski księgarz. Potwierdził, że sprzedał tę książkę osobom z biura prezydenta i zaprzeczył, jakoby miała pochodzić z kradzieży dokonanej przez okupantów w czasie II wojny światowej.

Prezydent Francji Emmanuel Macron w trakcie wizyty w Watykanie podarował papieżowi Franciszkowi książkę "Projekt wiecznego pokoju" z widoczną pieczęcią "Czytelnia Akademicka we Lwowie". Pojawiły się głosy, że książka mogła zostać skradziona z polskich zbiorów w czasie II wojny światowej.

Sławomir Dębski, szef Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, podkreślił, że tę sprawę należy zweryfikować. "Książka mogła zostać wymieniona przed II wojną światową (jako duplikat) na inną książkę ze zbiorów jakiejś innej biblioteki. Ale Niemcy (w czasie wojny) masowo plądrowali polskie biblioteki i archiwa, więc to nadal jest najbardziej prawdopodobne źródło pochodzenia tej książki" - napisał Dębski.

Rzecznik polskiego ministerstwa spraw zagranicznych Łukasz Jasina poinformował na Twitterze, że MSZ "zna sprawę".

Paryski księgarz: nie mam tu wątpliwości

Agencja AFP skontaktowała się z Patrickiem Hatchuelem, paryskim księgarzem gromadzącym stare i rzadkie egzemplarze, którego nazwisko w kontekście tego wydarzenia przywołał dziennikarz Arnaud Bedat.

Hatchuel potwierdził dziennikarzom, że sprzedał książkę osobom z francuskiego biura prezydenta. Ocenił jednak, że historia tego egzemplarza pokazuje, że nie może pochodzić z nazistowskich grabieży. - Nie mam tu wątpliwości, a jako Żyd jestem na to wyczulony - powiedział.

Przewidywał przy tym, że książka trafiła do kraju prawdopodobnie w okresie między 1850 a 1870 rokiem. Księgarz przekazał dalej, że książka około roku 1900 trafiła w Paryżu w ręce księgarza Luciena Bodina. Tę informację, powołując się na opis księgarni Hatchuela, podał także dziennikarz Arnoud Bedat.

Księgarz Hatchuel opowiedział dalej, że książkę pół wieku temu kupił prywatny kolekcjoner, a w jego ręce trafiła po odkupieniu jej od syna kolekcjonera. - Wszystko jest do zweryfikowania - powiedział.

Przekazał na koniec, że ustalił cenę dla Pałacu Elizejskiego jako niższą niż ta katalogowa, czyli 2500 euro, a także to, że był pytany przez polski rząd o pochodzenie książki.

Wiceszef OSW: chodzi o książkę wydaną w końcu XVIII wieku

O książkę, w rozmowie z Polską Agencją Prasową, pytany był wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich Wojciech Konończuk, który jest współautorem raportu "Zagrożone dziedzictwo. Polskie dobra kultury na Ukrainie i Białorusi". - Ten egzemplarz Kanta nie jest bardzo rzadki ani cenny, ale trzeba pamiętać, że chodzi jednak o książkę wydaną w końcu XVIII wieku - powiedział.

W jego opinii francuski prezent dla papieża to niezręczność ze strony dyplomacji francuskiej i jest dowodem na to, jak niewiele Francuzi wiedzą o historii naszej części Europy. - Z pewnością, gdyby osoba odpowiedzialna za ten prezent wiedziała, jakie będą jego konsekwencje, poszukałaby innego egzemplarza - ocenił.

Autorka/Autor:akw/kab

Źródło: Europe 1, AFP, PAP, tvn24.pl