Odpowiadająca w laburzystowskim gabinecie cieni za sprawy zagraniczne Emily Thornberry jako pierwsza ogłosiła zamiar ubiegania się o partyjne przywództwo. Obecny szef Partii Pracy, Jeremy Corbyn, zapowiedział rezygnację po porażce w zeszłotygodniowych wyborach do Izby Gmin. - Uważam, że przy innym przywództwie zachowalibyśmy znaczną część naszego elektoratu w tradycyjnie laburzystowskich regionach. Zamiast tego podążaliśmy ścieżką niemal komicznego niezdecydowania - ocenił wywodzący się z Partii Pracy były premier Wielkiej Brytanii Tony Blair.
We wtorek Jeremy Corbyn po raz pierwszy po wyborach spotkał się z posłami Partii Pracy, których w nowej Izbie Gmin jest tylko 202 - najmniej od 1935 roku. Według brytyjskich mediów spotkanie miało bardzo burzliwy przebieg - część posłów zarzuciła publicznie liderowi niekompetencję i mówiła, że każdy kolejny dzień, gdy pozostaje on na stanowisku, jeszcze bardziej pogrąża partię.
Corbyn już w miniony piątek, czyli dzień po wyborach, zapowiedział, że na początku nowego roku złoży rezygnację. Nie jest to jeszcze ustalone, ale według mediów wybory nowego lidera partii mogłyby się rozpocząć 7 stycznia.
Przeciwniczka brexitu chce pokierować Partią Pracy
59-letnia Emily Thornberry, która jest posłanką od 2005 roku, popierała pozostanie Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej. Krytykowała Corbyna za neutralne stanowisko w sprawie brexitu, a także za to, że zgodził się na przedterminowe wybory parlamentarne zamiast walczyć o przeprowadzenie drugiego referendum. Mimo różnicy zdań w kwestii brexitu nie była nielojalna wobec Corbyna, ale też nie zaliczała się do frakcji jego bliskich zwolenników, którzy faktycznie przejęli kontrolę nad partią.
Jej prounijne stanowisko powoduje, że Partii Pracy pod takim kierownictwem trudno byłoby odzyskać tych wyborców z dotychczasowych laburzystowskich bastionów w północnej i środkowej Anglii, którzy właśnie z powodu brexitu przenieśli poparcie na Partię Konserwatywną. Był to jeden z głównych czynników, który zdecydował o porażce laburzystów.
Potencjalni kandydaci do zastąpienia Corbyna
Podobny problem może mieć inny z potencjalnych głównych kandydatów, Keir Starmer - również zdecydowany zwolennik pozostania w Unii Europejskiej - który w laburzystowskim gabinecie cieni jest odpowiednikiem ministra ds. brexitu. W środę przyznał, że poważnie rozważa start w partyjnych wyborach.
Nad zgłoszeniem swojej kandydatury zastanawiają się też Yvette Cooper, która w gabinecie Gordona Browna była ministrem pracy, a w 2015 roku startowała już w partyjnych wyborach, wygranych wówczas przez Corbyna, oraz posłanka Lisa Nandy, która w gabinecie cieni odpowiadała za ochronę środowiska.
Z kolei najbardziej prawdopodobnymi kandydatkami lewego skrzydła partii, czyli bliskich zwolenników Corbyna - albo przynajmniej jego radykalnych poglądów gospodarczych - są Rebecca Long-Bailey, która w gabinecie cieni odpowiada za gospodarkę, a podczas dwóch przedwyborczych debat telewizyjnych zastępowała Corbyna, oraz była działaczka związkowa Angela Rayner, obecnie odpowiadająca za edukację.
Po czwartkowej przegranej w szeregach Partii Pracy pojawiły się głosy, że nowym liderem powinna zostać kobieta, najlepiej z północy Anglii, co dawałoby szansę na odzyskanie poparcia wyborców z tych okręgów. Jest jeszcze druga linia podziału. Frakcja zwolenników Corbyna przejęła kontrolę nad Partią Pracy, ale w klubie poselskim jej członkowie są w mniejszości.
Wybory lidera są dwustopniowe - kandydaci najpierw muszą uzyskać poparcie przynajmniej 10 proc. posłów, a spośród tych, którzy spełnią ten warunek, wybierać będą członkowie partii i zarejestrowani sympatycy. Może się więc okazać, że wybór członków będzie się zupełnie rozmijać z preferencjami posłów, tak jak to miało miejsce w przypadku Corbyna.
"Podążaliśmy ścieżką komicznego niezdecydowania"
Niezadowolenie z drogi obranej przez Partię Pracy pod przywództwem Corbyna wyraził tymczasem w środę - nie po raz pierwszy zresztą - były laburzystowski premier Tony Blair. Skrytykował on zarówno przywództwo Corbyna, który mocno przesunął partię w lewą stronę, jak i niezdecydowanie w kwestii brexitu.
- Uważam, że przy innym przywództwie zachowalibyśmy znaczną część naszego elektoratu w tradycyjnie laburzystowskich regionach. Zamiast tego podążaliśmy ścieżką niemal komicznego niezdecydowania, alienując się od obu stron debaty (w sprawie brexitu - red.) - powiedział Blair.
Autor: momo\mtom\kwoj / Źródło: PAP