W więzieniu w Teksasie stracono Marka Stromana, mężczyznę, który po atakach z 11 września 2001 roku z zemsty - jak mówił - za zamachy, zastrzelił 2 osoby i ranił trzecią.
- Choć leżę na tych noszach na sekundy przed moją śmiercią, znajduję się w stanie totalnego spokoju - stwierdził 41-letni Storman kilka minut przed egzekucją.
- Niech Bóg błogosławi Amerykę. Niech Bóg błogosławi wszystkim - powiedział skazaniec po czym odwrócił się do strażnika i dodał "zróbmy tę cholerną rzecz". Gdy środki usypiające zaczęły działać, rozpoczął odliczanie: "Jeden, dwa... no i już" - to były jego ostatnie słowa.
Zabił z zemsty
We wrześniu i październiku 2001 roku Storman zastrzelił w Dallas 2 osoby i ranił trzecią - to miała być zemsta za zamachy na WTC. Jego celem były osoby z Bliskiego Wschodu, ale w rzeczywistości przestępca zabił obywateli Indii i Pakistanu.
Od dzieciństwa Storman miał problemy z prawem. W wieku 12 lat był zamieszany w napad z bronią w ręku. Później skazywano go m.in. za włamania, napady, kradzieże samochodów. Należał też do rasistowskiego Bractwa Aryjskiego, działającej w więzieniach organizacji przestępczej.
Chciał łaski dla swojego oprawcy
Raniony przez Stormana w 2001 roku obywatel Bangladeszu Rais Bhuiyan apelował o niewykonywanie kary śmierci. Argumentował on, że jego przekonania religijne nakazują mu przebaczyć mężczyźnie. Sąd jednak odrzucił te prośby, bo Storman skazany został za śmierć 49-letniego obywatela Indii Vasudeva Patela.
Egzekucja Amerykanina była ósmą wykonaną w tym roku w Teksasie. W nadchodzących tygodniach w tym stanie ma być straconych kolejnych 8 skazańców.
Źródło: Guardian
Źródło zdjęcia głównego: fot. wikipedia.org/władze Teksasu