Roxana Saberi - amerykańsko-irańska dziennikarka, której losy śledził ostatnio cały świat - wyjechała z Iranu. Pojechała do Austrii.
- Potrzebuję trochę czasu, żeby przemyśleć to, co mi się przydarzyło - powiedziała Saberi po wylądowaniu w Wiedniu. Jak tłumaczyła, jednym z powodów przylotu do tego miasta jest rola, jaką odegrał ambasador Austrii w Iranie. Podziękowała też wszystkim ludziom, którzy okazali jej pomoc.
Zwolniona z więzienia
W poniedziałek irański sąd apelacyjny zmienił dziennikarce wcześniejszy wyrok ośmiu lat pozbawienia wolności na dwa lata w zawieszeniu.
Tego dnia kobieta wyszła z więzienia, gdzie spędziła cztery miesiące, a jej rodzina zapowiadała, że Saberi wyjedzie za granicę w ciągu kilku najbliższych dni. Rodzina zaznaczyła również, że dziennikarka nie życzy sobie obecności mediów.
Dziennikarka skazana za szpiegostwo
Saberi, która ma amerykańskie i irańskie obywatelstwo, mieszkała w Iranie przez ostatnie sześć lat. Pracowała m.in. dla BBC, amerykańskiego radia publicznego NPR i innych mediów. Została aresztowana w Iranie pod koniec stycznia za to, że po wygaśnięciu akredytacji prasowej nadal prowadziła działalność zawodową.
Później oskarżono ją o to, że dziennikarstwo było jedynie pretekstem, służącym zbieraniu przez nią informacji dla amerykańskiego wywiadu. W końcu 18 kwietnia sąd niższej instancji skazał Saberi za szpiegostwo na rzecz USA, czemu dziennikarka zaprzeczała.
Po protestach światowej opinii publicznej irańskie władze sądownicze zarządziły "szybką i sprawiedliwą" procedurę apelacyjną w sprawie Saberi. Po jej uwolnieniu jednak adwokat Saberi zdradził, że dziennikarka rzeczywiście miała dostęp do tajnych dokumentów irańskiego rządu. Dodał jednocześnie, że nie uczyniła z nich użytku.
Źródło: reuters, pap