Korespondentka gruzińskiej telewizji właśnie szykowała się do relacji na żywo spod zajętego przez Rosjan Gori, gdy padł strzał. Lekko rannej Gruzince nie przeszkodziło to jednak w dokończeniu relacji. Nie wiadomo, kto strzelał do dziennikarki.
Na nagraniu widać, jak kobieta słania się po postrzale, ale udaje się jej dobiec, z pomocą kamerzysty, do samochodu.
Tam ją opatrzono i założono kamizelkę kuloodporną, podczas gdy cały czas nadawała "na żywo" do studia w Tbilisi.
Nie wiadomo, skąd padł strzał, ale na następnych ujęciach pokazanych przez agencję Reuters widać rosyjskich żołnierzy stojących niedaleko miejsca, skąd dziennikarze nadawali swoje relacje.
Gori, gdzie padł strzał, ciągle jest w rękach Rosjan i wspieranych przez nich Osetyjczyków. Dziennikarze są zatrzymywani na rogatkach miasta i zawracani. Spotkało to m.in. dziennikarzy TVN24 - Rosjanie i Osetyjczycy nie wpuścili do Gori naszego korespondenta Tomasza Kanika.
Źródło: Reuters