Dżenin. "Gniazdo terrorystów", symbol oporu, arena krwawych bitew. Miasto na celowniku Izraela

Źródło:
New York Times

Dla wielu Izraelczyków Dżenin i jego okolice stanowią fabrykę terroryzmu, który od lat zbiera w Izraelu śmiertelne żniwo. Dla Palestyńczyków obóz położony na północnych krańcach Zachodniego Brzegu Jordanu to symbol oporu, który jednoczy podzielone palestyńskie społeczeństwo. O znaczeniu Dżeninu pisze "New York Times".

W Dżeninie - mieście, które premier Izraela Benjamin Natenjahu nazwał "gniazdem terrorystów" - od poniedziałkowego poranka toczą się zacięte walki. Od początku tygodnia w starciach zginęło co najmniej 12 osób, a dziesiątki zostało rannych. Istnieją obawy, że bilans ofiar wzrośnie w nadchodzących dniach, gdyż jak wyjaśnili przedstawiciele izraelskich władz operacja, której celem jest zakończenie roli Dżeninu jako "miasta azylu terroru", będzie trwała tak długo, jak będzie to konieczne. Izraelskie wojsko zaatakowało w poniedziałek około 20 celów w mieście i znajdującym się tam obozie dla uchodźców.

Czytaj też: Izraelskie wojska wkroczyły do Dżeninu. W starciach zginęło co najmniej dziesięć osób

Premier Netanjahu ogłosił we wtorek, że akcja dobiega końca, ale zaznaczył, że nie była jednorazowa i - jeżeli zajdzie potrzeba - będzie kontynuowana, by "wykorzenić terroryzm z Dżeninu". Według palestyńskich doniesień, we wtorek wieczorem operacja wojskowa była kontynuowana. W mieście nadal słychać było strzały i eksplozje. Doszło również do wymiany ognia w pobliżu szpitala, w wyniku której ranne zostały trzy osoby. Netanjahu poinformował, że działania wojsk izraelskich w Dżeninie doprowadziły do wyeliminowania terrorystów, aresztowania poszukiwanych osób oraz przejęcia dużej ilości broni i zniszczenia produkujących ją laboratoriów. Obecna eskalacja konfliktu izraelsko-palestyńskiego jest oceniana przez ekspertów jako najbardziej gwałtowna od lat.

Czytaj też: Ze Strefy Gazy wystrzelono rakiety. Izrael odpowiedział

"Fabryka zamachowców samobójców"

"Dla wielu Izraelczyków Dżenin i jego okolice są wylęgarnią terroryzmu, który od lat zbiera w Izraelu śmiertelne żniwo. Podczas drugiej palestyńskiej intifady znajdujący się tam obóz dla uchodźców był główną fabryką zamachowców samobójców siejących postrach na ulicach izraelskich miast" - pisze "New York Times".

Według izraelskich urzędników tylko w tym roku w rejonie Dżeninu doszło do ponad 50 strzelanin wymierzonych w Izraelczyków. Jak twierdzą izraelskie władze, w obozie schroniło się także kilkanaście osób, odpowiedzialnych za ataki, do których dochodziło w Izraelu na przestrzeni ostatnich miesięcy.

Symbol oporu

Jak pisze "New York Times", dla wielu Palestyńczyków Dżenin, położony na górzystych północnych krańcach Zachodniego Brzegu, stanowi symbol oporu przeciwko rządom Izraelczyków i innych, którzy panowali tu wcześniej. Ta reputacja utrwaliła się za sprawą wydarzeń, które rozegrały się tam w 2002 roku. U szczytu trwającej wówczas intifady obóz był areną zaciekłej, dziesięciodniowej bitwy, w której - według Organizacji Narodów Zjednoczonych - uczestniczyło ponad 50 Palestyńczyków, z czego około połowę stanowili cywile. W starciach zginęło wtedy 23 izraelskich żołnierzy. Ówczesny przywódca Palestyny Jasir Arafat nazwał obóz "Dżeningradem", nawiązując do bitwy o Stalingrad, jaka rozegrała się podczas II wojny światowej. 

"Dżenin cieszy się szacunkiem, ponieważ dostarczył zbiorowej pamięci Palestyńczyków wielu przykładów oporu, ale także solidarności" - powiedziała w rozmowie z "NYT" Nour Odeh, palestyńska felietonistka i analityczka polityczna z Ramallah, stolicy Autonomii Palestyńskiej. 

Odeh podkreśliła, że Dżenin, choć nie jest miastem bogatym ani przemysłowym, stanowi miejsce, które w symboliczny sposób jednoczy Palestyńczyków, miejsce, w którym na co dzień rywalizujące ze sobą zbrojone frakcje głęboko podzielonego palestyńskiego społeczeństwa walczą ramię w ramię. 

Jak przypomina "New York Times", Dżenin był jednym z 19 obozów uchodźczych, założonych w latach 40. ubiegłego wieku na Zachodnim Brzegu. Osiedliły się w nich setki tysięcy palestyńskich uchodźców, zmuszonych do opuszczenia swoich domów w wyniku konfliktu, jaki ogarnął Izrael po ogłoszeniu jego niepodległości 14 maja 1948 roku. Miejsca te do dziś określane są mianem "obozów", choć na przestrzeni lat rozrosły się, przeradzając się w gęsto zabudowane miasteczka i dzielnice.

Przemoc, bezrobocie i bieda

W obozie Dżenin, przylegającym do miasta o tej samej nazwie, na obszarze liczącym niespełna półtora kilometra kwadratowego żyje aż 17 tysięcy ludzi. Niecałe pięć kilometrów dalej biegnie granica oddzielająca Zachodni Brzeg od reszty Izraela. 

ONZ twierdzi, że Dżenin nie tylko zmaga się z falą przemocy, ale ma także jeden z najwyższych wskaźników bezrobocia i ubóstwa na całym Zachodnim Brzegu.

W wyniku eskalacji przemocy, jaka dotknęła ten region w ostatnim roku, siły Izraela wielokrotnie wkraczały do Dżeninu w celu aresztowania Palestyńczyków podejrzewanych o planowanie lub przeprowadzenie ataków na Izraelczyków. Wiele z tych interwencji kończyło się tragicznie w wyniku długotrwałych strzelanin między izraelskimi żołnierzami a palestyńskimi bojownikami. 

Jak pisze "New York Times", Dżenin stał się bastionem Hamasu i Islamskiego Dżihadu - dwóch fundamentalistycznych palestyńskich ugrupowań militarnych. Dziennik dodaje, że w obozie zaczęły pojawiać się także nowe palestyńskie bojówki, niezwiązane z żadną z większych organizacji, składające się z młodych, zbuntowanych radykałów, działających na własną rękę. 

Jak twierdzi Ehud Yaari z Washington Institute for Near East Policy, lata zaniedbań ze strony oficjalnych władz Autonomii Palestyńskiej sprawiły, że Dżenin stał się bazą rekrutacyjną dla ich rywali z Hamasu i Islamskiego Dżihadu. Jak dodaje, oba ugrupowania w ostatnim czasie "zalały" region bronią i pieniędzmi, pochodzącymi od ich sojusznika - Teheranu. 

Burzliwa historia

Już pod koniec lat 30. ubiegłego wieku, jeszcze zanim Izrael uzyskał państwowość, Dżenin stał się centrum buntu Palestyńczyków w trakcie powstania przeciwko rządom Brytyjczyków i kontrolowanej żydowskiej migracji do Palestyny. W odwecie za zamordowanie brytyjskiego urzędnika w jego biurze w Dżeninie siły brytyjskie wysadziły w powietrze ćwierć miasta - przypomina "New York Times". 

Po pierwszej wojnie arabsko-izraelskiej w latach 1948-49 Zachodni Brzeg znalazł się pod kontrolą Jordanii. Izrael odzyskał te ziemie w wyniku wojny sześciodniowej w 1967 roku. Autonomia Palestyńska formalnie przejęła kontrolę nad Dżeninem i resztą Zachodniego Brzegu w połowie lat 90. XX wieku.

W 2005 roku władze Izraela zlikwidowały cztery żydowskie osiedla wokół Dżeninu, w tym samym roku wycofały się także ze Strefy Gazy. Liczono, że zmniejszy to tarcia między Palestyńczykami i Izraelczykami, a także zasygnalizuje postęp na drodze do rozwiązania konfliktu między zwaśnionymi narodami. 

"Dżenin i północny Zachodni Brzeg były wówczas postrzegane przez władze izraelskie, palestyńskie i społeczność międzynarodową jako swego rodzaju program pilotażowy izraelskiego wycofania się z okupowanych terytoriów, a przez niektórych nawet jako potencjalny prototyp przyszłego państwa palestyńskiego. Z czasem ta wizja legła jednak w gruzach" - pisze "New York Times". 

Izraelskie osadnictwo na Zachodnim BrzeguPAP, DPA, Ocha, Peace Now

Jak podkreśla "NYT", Izraelczycy regularnie przyjeżdżają do Dżeninu na zakupy, do mechanika czy do dentysty. Przepływ ludności nie działa jednak tak płynnie w drugą stronę. Izraelskie władze znacznie ograniczyły Palestyńczykom mieszkającym w Dżeninie możliwość przekraczania przejść granicznych, uniemożliwiając wielu z nich pracę na terenie Izraela. Co więcej, prawicowy rząd Benjamina Netanjahu przyspieszył rozbudowę osiedli żydowskich na Zachodnim Brzegu, stanowiącym główny punkt zapalny w ciągnącym się od dekad izraelsko-palestyńskim konflikcie. Palestyńscy radykałowie stale ostrzeliwują z Dżeninu terytoria izraelskie.

Jak ocenia Nour Odeh, bliskość granicy ma ogromny wpływ na nastroje wśród Palestyńczyków mieszkających w Dżeninie. - Tam mogą dosłownie wyjrzeć przez okno i zobaczyć, skąd zostali wysiedleni ich ojcowie i dziadkowie - powiedziała ekspertka. 

Autorka/Autor:momo/tam

Źródło: New York Times