Drogi spadek po Megaupload. Skasują 25 petabajtów danych?


Zajmująca się hostingiem internetowym firma Carpathia ma nie lada problem. Po zamknięciu serwisu Megaupload na jej serwerach znajduje się ponad 25 petabajtów (25 milionów gigabajtów) danych. Jednak na chwilę obecną Carpathia, ze względu na toczące się śledztwo, nie może nic z nimi zrobić. A ich przechowywanie kosztuje krocie.

Operator serwerów Megaupload wydaje na utrzymywanie 25 patabajtów danych, umieszczonych w internecie przez użytkowników Megaupload, 9 tys. dol. dziennie. W sumie od czasu zamknięcia serwisu w styczniu tego roku wydano na ten cel ponad 567 tys. dolarów, a serwery, które do tego służą kosztują ponad 1,25 mln dol.

Co ciekawe Carpathia utrzymuje te dane bo... musi. Nie może ich skasować, ze względu na toczące się postępowanie wobec szefa Megaupload Kima Dotcoma i możliwe pozwy wobec użytkowników strony.

Z opublikowanego przez firmę oświadczenia wynika, że całymi tygodniami próbowała ona uzyskać zgodę na zwrócenie użytkownikom zamkniętego serwisu należących do nich danych. Bez skutku. Dlatego wystąpiła na drogę prawną.

Możliwe rozwiązania

Zdaniem Carpathii jednym z sensownych rozwiązać byłoby chwilowe przywrócenie do życia Megaupload (zamkniętego amerykański sąd) tak, by użytkownicy mogli sobie ściągnąć pliki uprzednio wysłane serwisowi. Później można by je skasować.

Innym wyjściem jest przekazanie kontroli nad danymi w inne ręce albo uzyskanie finansowania z zewnątrz na utrzymanie owych 25 petabajtów.

Jednak ani amerykańskie władze, ani Motion Picture Association of America, które to stowarzyszenie pomogło przygotować nalot na Megaupload, nie mają najmniejszego zamiaru zgodzić się na taki obrót sprawy. Najwyraźniej rozwiązanie poznamy dopiero w orzeczeniu sądu, który zajmie się pozwem.

Koniec Megaupload

Kim Dotcom trafił do aresztu 20 stycznia, gdy nowozelandzka policja przy współpracy i na wniosek FBI, przeprowadziła nalot na siedzibę firmy Megaupload. Amerykanie doprowadzili również do zamknięcia serwisu megaupload.com, który był masowo wykorzystywany do umieszczania w internecie różnych danych.

Obecnie Kim Dotcom przebywa na wolności (ale ściśle kontrolowany) w Nowej Zelandii, czekając na wynik postępowania ekstradycyjnego do Stanów Zjednoczonych. Władze USA chcą postawić go przed sądem za naruszenia praw autorskich.

jak//bgr

Źródło: BBC