"Nieprzemyślana chęć zapewnienia przejrzystości". Światowe media o polskim KPO

Stosunki Polska-UE
Wiceminister funduszy o kontrolach dotacji z KPO
Źródło: TVN24
Zagraniczne media piszą o politycznej burzy wokół wypłaty środków z Krajowego Planu Odbudowy w Polsce. Zwracają uwagę na przykłady najbardziej kontrowersyjnych dotacji, przypominając zarazem, że środki z KPO dla Polski w czasach rządów PiS pozostawały niedostępne.
Kluczowe fakty:
  • Sposób wydatkowania części środków z KPO wywołał w ubiegłym tygodniu kontrowersje.
  • "Od flagowego projektu do magnesu na krytykę" - brzmi jeden z zagranicznych komentarzy do politycznego sporu w Polsce.
  • O tym, jak wydawane są środki z KPO, czytaj więcej w portalu tvn24pl.

Spór o wydatkowanie unijnych funduszy rozgrzał Polskę w ubiegłym tygodniu po tym, jak na stronie rządowej udostępniono mapę, na której wyszczególniono firmy, których wnioski o dotacje ze środków KPO oceniono pozytywnie. Choć wsparcie dla tak zwanej branży HoReCa (hotelarsko-gastronomicznej) stanowiło jedynie około 0,6 procent środków z programu Krajowy Plan Odbudowy i Zwiększania Odporności (KPO), niektóre z przedsięwzięć wywołały kontrowersje, jak np. ekspresy do kawy, solarium, jachty, czy platforma e-learningowa do nauki gry w brydża.

KPO dla Polski

Sprawa wzbudziła duże zainteresowanie również poza granicami naszego kraju, a burzę o wydatkowanie unijnych środków w Polsce odnotowuje m.in. portal Politico. "Koalicja Donalda Tuska jest w kryzysie, odkąd nieprzemyślana chęć zapewnienia przejrzystości ujawniła, że część długo oczekiwanych pieniędzy z unijnego funduszu na odbudowę po pandemii COVID-19 trafiła do projektów budzących zdumienie, wśród nich klubu swingersów, pizzerii z solarium oraz sieci barów z wódką", czytamy w tekście opublikowanym w poniedziałek.

Dało to "prawicowej partii PiS nową amunicję przeciwko kruchej koalicji premiera Donalda Tuska", pisze Politico.

Portal opisał historię KPO w Polsce słowami "od flagowego projektu do magnesu na krytykę" i przypomniał, że Bruksela zamroziła wypłatę środków za rządów PiS. Zrobiła to wówczas "z powodu obaw dotyczących praworządności, a ich odblokowanie było jedną z obietnic wyborczych Tuska w kampanii wyborczej w 2023 roku", zauważa. Powołując się na przedstawicieli polskich władz, portal przekazał również, że wiele budzących wątpliwości zakupów ze środków z KPO było zgodnych z zasadami programu wynegocjowanymi przez rząd PiS w 2021 roku.

Teraz spór wokół unijnych środków stał się jednak dla głównej partii opozycji "pretekstem do podważenia zdolności Tuska do zarządzania koalicją i podkreślenia napięć między premierem a (Szymonem) Hołownią" - dodaje Politico, wyjaśniając czytelnikom, że resortem odpowiedzialnym za te fundusze kieruje Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz z Polski 2050 - partii, której szef mierzy się już z problemami wizerunkowymi po swoim nocnym spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim.

"Kolejny cios dla Tuska"

O burzy wokół KPO napisał także brytyjski "The Telegraph". Dziennik wymienił dotacje, które wzbudziły największe kontrowersje, i przytoczył tłumaczenia niektórych przedsiębiorców. Na przykład właściciel firmy, zarejestrowanej pod tym samym adresem co klub swingersów, powiedział, że otrzymane pieniądze przeznaczył na zakup maszyn do obróbki metali, a nie na usługi seksualne, zauważa gazeta. Dziennik także przypomniał, że wypłata środków z KPO pozostawała zamrożona, gdy władzę w Polsce sprawował rząd PiS.

Pod koniec ubiegłego tygodnia o unijnym programie w Polsce pisał również Bloomberg. Portal przytoczył wypowiedzi przedstawicieli rządu zapowiadających podjęcie kroków w sprawie.

"Ten spór to kolejny cios dla Tuska, byłego przewodniczącego Rady Europejskiej, któremu udało się odblokować fundusze po wygraniu wyborów w 2023 roku, gdy obiecywał przywrócenie demokratycznego porządku w Polsce" - przekazał.

"Poprzedni rząd, w którym Kaczyński dwukrotnie pełnił funkcję wicepremiera, stracił dostęp do dziesiątek miliardów euro pomocy finansowej po tym, jak sądy UE orzekły, że reforma sądownictwa dała politykom zbyt duży wpływ na sędziów, co stanowi naruszenie standardów praworządności obowiązujących w UE" - przypomniał Bloomberg.

Czytaj także: