Ideologia syjonistyczna skończyła się porażką, a Izrael przestanie istnieć w dekadę - oznajmił Essam el Erian, pełniący funkcję zastępcy szefa największej partii Egiptu, Partii Wolności i Sprawiedliwości, oraz jeden z doradców prezydenta.
Ugrupowanie Eriana jest politycznym uosobieniem Bractwa Muzułmańskiego, które obecnie rządzi Egiptem i z którego wywodzi się prezydent Mohammed Morsi. Bractwo od zawsze było znane z anty-izraelskiej retoryki, ale do obalenia Hosniego Mubaraka nie miało przełożenia na politykę Egiptu, bowiem ugrupowania było represjonowane przez reżim. Teraz wypowiedzi członków Bractwa nabierają nowego znaczenia, ponieważ relacje Egiptu i Izraela mają kluczowe znaczenie dla utrzymania pokoju na Bliskim Wschodzie.
Izrael się kończy?
El Erian w wywiadzie dla gazety Al-Sharq al-Awsat oznajmił, że "ideologia syjonistyczna" okazała się być porażką, a "okupanci Palestyny" powinni odejść i zrobić miejsce powracającym Palestyńczykom.
- Okupanci są przeszkodą na drodze do powrotu Palestyńczyków - powiedział polityk. - Każdy, kto potrafi odczytywać przyszłość, widzi, że temu projektowi (państwu Izrael - red.) została dekada, może mniej. Wierzymy, że lud Palestyny będzie mógł wrócić do swojego kraju - dodał el Erian.
Według wizji Egipcjanina, przyszłe państwo palestyńskie powstałe w miejscu Izraela, będzie ojczyzną dla muzułmanów, chrześcijan, żydów i druzów. Wezwał też zawczasu egipskich żydów, aby wracali do Egiptu, jeszcze zanim państwo żydowskie rzekomo się zawali.
Prezydent Morsi odciął się od wypowiedzi Eriana, który służy mu za jednego z doradców. Wywiad miał zostać udzielony w formie wypowiedzi prywatnej.
Autor: mk/ja/k / Źródło: telegraph.co.uk