Prezydent USA Donald Trump oświadczył, że zaprosiłby Władimira Putina na przyszłoroczny szczyt grupy G7, który ma odbyć się w Stanach Zjednoczonych. Wyraził jednak opinię, że ze względów "psychologicznych" prezydent Rosji może nie chcieć przyjechać.
- Z pewnością bym go zaprosił - tak o ewentualnej obecności Władimira Putina na szczycie G7, zaplanowanym na przyszły rok w Stanach Zjednoczonych, mówił Donald Trump na konferencji prasowej kończącej szczyt państw grupy G7 w Biarritz we Francji.
Prezydent USA dodał jednak, że ze względów "psychologicznych" rosyjski przywódcza może nie chcieć wziąć udziału w szczycie grupy, z której Moskwa została tymczasowo wykluczona.
Rosja poza G7
Rosję zawieszono w prawach członka grupy G8 - która w efekcie powróciła do poprzedniej formuły i nazwy G7 - wskutek rosyjskiej aneksji ukraińskiego Krymu i podsycania konfliktu we wschodniej Ukrainie.
Prezydent USA opowiada się za przywróceniem Moskwy do elitarnej grupy. - Rosja w sali to lepiej niż Rosja poza salą - powiedział na poniedziałkowej konferencji prasowej. Winą za kryzys w relacjach z Rosją Trump obciążył politykę poprzedniego przywódcy Stanów Zjednoczonych Baracka Obamy. - Prezydent Putin przechytrzył prezydenta Obamę - ocenił.
Przeciwko powrotowi Rosji do spotkań najbardziej uprzemysłowionych państw świata wypowiada się Unia Europejska.
Szczyt G7
Spotkanie przywódców państw grupy G7 - siedmiu najbardziej uprzemysłowionych krajów świata - w Biarritz rozpoczęło się w sobotę i zakończyło w poniedziałek. Wzięli w nim udział przywódcy USA, Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Japonii, Włoch i Kanady oraz Unii Europejskiej.
Liderzy rozmawiali o wyzwaniach w dziedzinie gospodarki, polityki zagranicznej i ochrony środowiska, a przewodnim tematem szczytu było zwalczanie nierówności.
Autor: momo//rzw//kwoj / Źródło: TVN24 BiS, PAP, CBS News