Myślę, że to było straszne. Powiedziano mi, że oni popełnili błąd, ale uważam, że to okropna rzecz - powiedział w niedzielę prezydent USA Donald Trump o rosyjskim ataku na Sumy w Ukrainie. Powtarzał też, że to "wojna Bidena".
W niedzielę doszło do ataku na miasto Sumy na północnym wschodzie Ukrainy. Pociski spadły na centrum miasta, gdy ludzie między innymi wracali bądź szli do cerkwi w związku z obchodzoną również w Ukrainie Niedzielą Palmową. Wielu spacerowało także po bulwarze w centralnej części Sum. Prezydent Wołodymyr Zełenski w niedzielę przekazał, że zginęły 34 osoby, a 117 zostało rannych.
W poniedziałek rzecznik Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych w obwodzie sumskim Ołeh Striłka poinformował, że liczba osób rannych w wyniku ataku wzrosła do 119. Wśród nich jest 15 dzieci. Zginęły 34 osoby, w tym siedmioro dzieci.
Trump odniósł się do ataku rakietowego na Sumy na pokładzie Air Force One podczas powrotu z Florydy do Waszyngtonu. - Myślę, że to było straszne. Powiedziano mi, że popełnili błąd, ale uważam, że to okropna rzecz. Ta cała wojna jest straszna - powiedział Trump.
Dopytywany o wyjaśnienie wzmianki o pomyłce Rosjan, prezydent odparł tylko, że "Rosjanie popełnili błąd".
- Myślę, że wojna jest nadużyciem władzy. Ameryka nigdy by nie pozwoliła na wybuch tej wojny, gdybym to ja był prezydentem - powiedział prezydent USA. - To wojna Bidena, nie moja - dodał.
Dopytywany o stwierdzenie, że Rosjanie "popełnili błąd", odparł: Słuchajcie, musicie się o to ich zapytać. - To jest wojna Bidena. To nie jest moja wojna. To wojna, która toczyła się za Bidena (...). Po prostu próbuję ją zatrzymać, abyśmy mogli uratować wiele istnień. Mamy miliony martwych ludzi, którzy nie powinni być martwi. Pomyślcie o tym. Pomyślcie, co oznaczają sfałszowane wybory - mówił. Trump sugerował, że Putin zdecydował się najechać na Ukrainę, "bo nie szanował Bidena i nie dogadywał się zbyt dobrze z Zełenskim i kimkolwiek innym".
Reakcje z USA na atak w Sumach
Pytany o spotkanie swojego wysłannika Steve'a Witkoffa z Władimirem Putinem, Trump powiedział, że jego doradca miał "dobre spotkania mające związek z Rosją i Ukrainą".
Wcześniej, przed Trumpem, rosyjski atak potępił wysłannik ds. Ukrainy generał Keith Kellogg, który napisał, że "przekracza wszelkie granice przyzwoitości". "Jako były dowódca wojskowy znam się na wybieraniu celów i to (atak w Sumach) jest złe" - napisał.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Bardziej powściągliwie zareagował sekretarz stanu Marco Rubio, który złożył kondolencje z powodu ataku Rosjan, dodając, że jest to "tragiczne przypomnienie, dlaczego prezydent Trump i jego administracja poświęcają tyle czasu i wysiłku, aby spróbować zakończyć tę wojnę i osiągnąć trwały pokój".
Biały Dom sprawę komentował w niedzielę wieczorem czasu miejscowego. "Dzisiejszy atak rakietowy na Sumy jest jasnym i brutalnym przypomnieniem, dlaczego wysiłki prezydenta Donalda Trumpa, aby zakończyć tę straszną wojnę, mają miejsce w kluczowym momencie. Nasze serca są z ofiarami, ich bliskimi i wszystkimi, których dotknęła" - napisał w oświadczeniu rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego Brian Hughes.
Do niedzielnego ataku na Sumy doszło dwa dni po spotkaniu amerykańskiego specjalnego wysłannika ds. Bliskiego Wschodu Steve'a Witkoffa z Władimirem Putinem w Petersburgu. Jak dotąd administracja Trumpa nie zamieściła komunikatu z tej rozmowy.
Autorka/Autor: ek/kab
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Reuters