Wizyta premiera Węgier Viktora Orbana w Kijowie to był gest, który miał niewątpliwie poprawić jego wizerunek wewnątrz Unii Europejskiej. Ale przekaz, jaki wysłał z Ukrainy, był dokładnie przekazem putinowskim - stwierdził w "Faktach po Faktach" Jerzy Marek Nowakowski, prezes Stowarzyszenia Euro-Atlantyckiego, były ambasador na Łotwie i w Armenii. Marek Ostrowski, dziennikarz tygodnika "Polityka" powiedział, że Orban ewidentnie szkodzi sprawie Europy.
Premier Węgier przybył w piątek do Moskwy, trzy dni po wizycie w Kijowie. Jak twierdzi, jego "misja pokojowa" miała na celu poznanie stanowisk walczących stron. Na otwartym dla prasy spotkaniu z dyktatorem Rosji Władimirem Putinem Orban powiedział, że chce omówić z nim "ważne kwestie dla Europy". "Węgry powoli staną się ostatnim europejskim krajem, który może rozmawiać ze wszystkimi" - stwierdził Orban podczas spotkania. Według słów rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa, rozmowa dotyczyła między innymi Ukrainy. Putin powiedział, że jest gotów przedyskutować "niuanse" propozycji pokojowych w celu zakończenia wojny.
CZYTAJ WIĘCEJ: Taki gest byłby kiedyś upokorzeniem dla Putina
Sojusznicy Węgier krytykują inicjatywę Orbana, odmawiając mu prawa do reprezentowania całej Unii Europejskiej, w której Węgry pełnią półroczną prezydencję.
"To był zupełnie celowy i świadomy gest"
W ocenie Jerzego Marka Nowakowskiego wizyta premiera Węgier w Kijowie "to był gest, który miał niewątpliwie Orbanowi poprawić wizerunek wewnątrz Unii". - Proszę bardzo, pierwszy wyjazd jako prezydencji, jedziemy do Kijowa. Ale już jak zaczęły dochodzić wiadomości z Kijowa, to już tak dobrze nie było, bo w gruncie rzeczy przekaz Orbana był dokładnie przekazem putinowskim - stwierdził gość "Faktów po Faktach".
- On zażądał, żeby Ukraina jednostronnie zorganizowała zawieszenie broni, czyli krótko mówiąc, Rosjanie by to kupili prawdopodobnie. To było zapewne uzgodnione z Putinem. Rosjanie zostają na swoich pozycjach, mają 20 procent terytorium Ukrainy, mają coś, co ładnie się po rosyjsku nazywa pieredyszka, czyli moment na zebranie sił, wytchnienie i niczego nie obiecują - mówił Nowakowski.
Jego zdaniem do Moskwy z kolei Orban pojechał "zaraportować Putinowi, jak wyglądały rozmowy w Kijowie". Według niego "to był zupełnie celowy i świadomy gest". - Proszę popatrzeć w internecie, jak trolle z farm rosyjskich to komentują, tych komentarzy są setki - to jest prawdziwy mąż stanu, jedyny, który się potrafi dogadać i z jedną, i z drugą stroną - zauważył.
Nowakowski powiedział, że "wyprawa Orbana do Moskwy została jednoznacznie oceniona przez liderów Unii i to jest jasny sygnał, że on pojechał tam w imieniu Węgier, a nie Unii".- Orban niestety może działać na rzecz Putina, na rzecz jego głównego celu. Bo jego główny cel wobec Unii i NATO jest taki, żeby rozmontowywać, dezintegrować, osłabiać. Rosjanie nigdy nie chcieli gadać z Unią jako całością, tylko z poszczególnymi krajami. Tego typu polityka Orbana temu służy - przekonywał.
Ostrowski: Orban ewidentnie szkodzi sprawie Europy
- Dla mnie nie tyle jest ważna dyskusja o samym Orbanie, co w ogóle o Unii Europejskiej - powiedział Marek Ostrowski z "Polityki". - Jak może taki facet reprezentować, znaczy nawet nie reprezentować, a w ogóle być w Unii - zastanawiał się.
W jego ocenie postępowanie Viktora Orbana "jest dowodem na to, że wspólna polityka unijna jest bardzo ważna". - Jego postępowanie jest argumentem na rzecz dążenia do ściślejszej Unii - stwierdził. - Gdyby Unia była ściślejsza, on by nie mógł pojechać do Moskwy - dodał.
Według niego Europejska Partia Ludowa - największa frakcja w Parlamencie Europejskim, do której jeszcze do niedawna należała partia Fidesz - zbyt się "cackała" z Orbanem, który jego zdaniem "ewidentnie szkodzi sprawie Europy".
Nowakowski: to będzie bardzo trudna sytuacja dla demokratów
Goście "Faktów po Faktach" rozmawiali także o sytuacji politycznej w USA, gdzie coraz częściej słychać głosy, że 81-letni Joe Biden powinien wycofać się z wyścigu o Biały Dom - dla dobra partii i kraju. W piątkowym wywiadzie ubiegający się o reelekcję demokrata powiedział: - Ustąpiłbym tylko gdyby Bóg Wszechmogący zszedł i powiedział mi, że nie mam szans, by wygrać z Trumpem.
- Coraz bardziej Partia Demokratyczna jest przekonana, że to nie jest dobry pomysł, aby jeszcze raz Joe Biden kandydował. A z kolei sam Biden wydaje się być coraz bardziej przekonany, że on powinien kandydować. To będzie bardzo trudna sytuacja - przewidywał Nowakowski. W jego ocenie, będzie ona działać bardzo źle na szanse demokratów w listopadowych wyborach.
- Taki konflikt, zamiast stanięcia murem za kandydatem, zawsze osłabia - zauważył.
Zdaniem Ostrowskiego Biden nie ulegnie naciskom i nie zrezygnuje z udziału w wyborach. - Jestem zasmucony, dlatego że Partia Demokratyczna zamiast słuchać, co ma kto do powiedzenia merytorycznie w sprawie polityki i na to bić, bo tu przewaga Bidena jest oczywista, tylko ślepy nie widzi, że jest to człowiek rozsądny, z dobrym programem, a drugi jest kłamcą notorycznym i w gruncie rzeczy ma program, przynajmniej z punktu widzenia Europy, bardzo dla nas niebezpieczny, więc zamiast się skupić na tym, to się teraz zastanawiamy, a czy on jest taki, czy on wystarczy, czy jest zdrowy - mówił dziennikarz. Według niego Partia Demokratyczna nie powinna wdawać się w taką dyskusję.
- To jest wszystko wina telewizji - stwierdził Nowakowski. - Ja przeczytałem zapis tej debaty. Gdyby to było napisane, to oczywiście Biden wypada dużo lepiej. Natomiast rzeczywiście wizualnie był dramat - przyznał.
Źródło: TVN24