Kurdyjskie bojówki zdołały powstrzymać ostatnie natarcie fanatyków z Państwa Islamskiego. Jak podaje Dowództwo Centralne USA (CENTCOM), Kurdowie nadal kontrolują większą część Kobane, miasta na północy Syrii, przy granicy z Turcją. Samoloty sił międzynarodowych bombardują dżihadystów w tym rejonie, ale wojskowi przestrzegają, że to nie wystarczy.
Według CENTCOM, amerykańskie i jordańskie samoloty przeprowadziły w środę dziewięć nalotów na pozycje dżihadystów w Syrii, w tym aż osiem w pobliżu Kobane. Zniszczone zostały tam m.in. pojazdy opancerzone, magazyn i centrum dowodzenia.
Amerykanie zapewniają, że cały czas monitorują sytuację w Kobane. Dziennikarze stojący po tureckiej stronie granicy widzieli w ciągu dnia krążący nad miastem bombowiec strategiczny B-1. Maszyna miała latać w kółko przez około godzinę, najpewniej poszukując dogodnych celów i prowadząc rozpoznanie.
Bomby nie są antidotum
Najwyżsi amerykańscy wojskowi nie mają jednak złudzeń, że same bomby powstrzymają fanatycznych dżihadystów. Trudne ma być podtrzymanie oporu Kurdów nie tylko tam, ale także w innych miastach.
- Same ataki lotnicze tego nie zapewnią. Ich zadaniem nie jest osiągnięcie tego. Nie są one sposobem na uratowanie miasta Kobane. Wiemy o tym - powiedział rzecznik Pentagonu, kontradmirał John Kirby. Zapytany, czy przygotowuje opinię publiczną na możliwy upadek Kobane i innych miast w Syrii zanim zdoła się wyszkolić przeznaczone do walki z islamistami syryjskie oddziały ochotnicze, Kirby odparł: "Sądzę, że wszyscy powinniśmy się mentalnie przygotować na taką ewentualność".
Podczas wizyty w Pentagonie prezydent Barack Obama przyznał, że walka z Państwem Islamskim jest bardzo trudna. - Tak jak podkreślałem wcześniej, problemu nie da się rozwiązać w ciągu jednej nocy - powiedział Obama.
Desperacka obrona
Kobane to trzecie co do wielkości kurdyjskie miasto w Syrii. Mimo serii nalotów na islamistów, które prowadzą siły międzynarodowej koalicji dowodzonej przez USA, dżihadyści zdołali zamknąć pierścień okrążenia wokół miasta. Gdyby Państwu Islamskiemu udało się opanować Kobane, oznaczałoby to przejęcie przez tę organizację kontroli nad większością syryjsko-tureckiej granicy. Oznaczałoby również czystki etniczne i zbrodnie przeciw Kurdom, których dżihadyści uznają za wrogów i heretyków.
To czyni obronę kurdyjskich milicji wyjątkowo zdeterminowaną. Podobnie zdecydowanie Kurdowie walczą w Iraku, gdzie również intensywnie ścierają się z islamistami. Tam również naloty przeprowadzają samoloty zagraniczne. Po raz pierwszy w nalocie na pozycje Państwa Islamskiego w tym kraju wzięły udział siły powietrzne Australii.
USA i ich sojusznicy rozpoczęli ataki lotnicze na bojowników Państwa Islamskiego w Iraku 8 sierpnia, a w Syrii 23 września.
Autor: mk//gak / Źródło: PAP, tvn24.pl