Rząd Czech nie uważa w tej chwili kwestii domagania się reparacji wojennych od Niemiec za aktualną - napisał premier Andrej Babisz w opublikowanej w niedzielę przez agencję CTK odpowiedzi na interpelację poselską.
Premier dodał, że "ewentualnej decyzji o domaganiu się odszkodowań rząd nie uważałby za fortunną, ponieważ mogłaby ona prowadzić do wyraźnego naruszenia atmosfery wzajemnego zaufania w Europie".
Pytanie o reparacje
Autor interpelacji, poseł Komunistycznej Partii Czech i Moraw (KSCzM) Jirzi Valenta na początku września zapytał szefa rządu o prawne możliwości ubiegania się przez państwo czeskie o odszkodowania wojenne ze strony Niemiec. Zdaniem CTK komunistyczny poseł zareagował tak na polskie plany związane z uzyskaniem reparacji i wskazywał, że także Czechy mogą domagać się wypłaty odszkodowań.
Babisz odpowiedział wówczas: - Polska według naszej opinii nie ma realnej szansy na uzyskanie reparacji od Niemiec, ponieważ nie może dochodzić tych praw przed żadnym sądem.
Przypomniał, że władze PRL zrzekły się odszkodowań, oraz wskazał na czesko-niemiecką deklarację z 1997 roku, w której oświadczono m.in., że jakiekolwiek dawne krzywdy należą do przeszłości. Przypomniał też zobowiązanie obu stron, że nie dopuszczą, by kwestie odszkodowań ciążyły na wzajemnych stosunkach.
Valenta uznał odpowiedź premiera za niewystarczającą i niepełną oraz poprosił o pisemne uzupełnienie. W pisemnej odpowiedzi, którą Babisz nadesłał 9 października i która została opublikowana w niedzielę, szef rządu m.in. ponowił argument o zobowiązaniach zawartych w deklaracji czesko-niemieckiej oraz ocenił, że "powojenny porządek w Europie ma olbrzymią wartość i nie powinien być podważany". "Jest (on - red.) podstawą powojennej prosperity w Europie oraz warunkiem dalszego procesu europejskiej integracji" - podkreślił.
Brak drogi prawnej
Babisz zaznaczył też, że czeskie MSZ stoi na stanowisku, iż Polska nie uzyska reparacji od Niemiec. "Deklaracja poczdamska nie przyznała Polsce prawa do roszczeń, a nawet je wyłączyła" - napisał czeski premier. Jako jeden z argumentów wskazał, że Polska w odróżnieniu od Czechosłowacji nie była stroną porozumienia z konferencji paryskiej z grudnia 1945 roku.
Jak powiedział historyk z Uniwersytetu Karola w Pradze prof. Jan Rychlik, różnica ta wynikała z zapisu w traktacie poczdamskim, stanowiącego, że odszkodowania za straty poniesione podczas wojny będą przekazywane przez ZSRR. Jego zdaniem nie bez znaczenia był też fakt nieuregulowanego statusu polskiej granicy zachodniej.
W dokumencie zaakceptowanym przez Pragę 14 stycznia 1946 roku m.in. wyliczono straty poniesione przez Czechosłowację w latach 1938-1945, z których kraj otrzymał około 4 proc. żądanej sumy. "Taka dysproporcja istnieje nie tylko w przypadku Czechosłowacji, ale także w przypadku innych państw, również zachodnich" - zauważył Babisz.
W pisemnej odpowiedzi na interpelację premier podkreślił, że "rzeczywistość po II wojnie światowej przeszkodziła w realizacji dalszych wypłat, m.in. z uwagi na brak stosunków dyplomatycznych między Czechosłowacją a RFN". Premier przypomniał też porozumienia zawarte w latach 90.
Babisz przytoczył także argumentację dotyczącą międzynarodowego sądownictwa. Jego zdaniem polskie badania i analizy nie uwzględniają faktu, że przed Polską nie ma drogi prawnej pozwalającej na skuteczne ubieganie się o odszkodowania.
Autor: ft/adso / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: vlada.cz