NATO przyznaje, że w grupie 90 osób, które zginęły w nalocie w prowincji Kunduz na uprowadzone przez afgańskich talibów cysterny z paliwem, znajdują się także cywile. Sojusz zapowiada dochodzenie w tej sprawie.
Jak wynika z informacji podanych przez szefa policji prowincji Kunduz Gulama Mohiuddina, do zdarzenia doszło w nocy z czwartku na piątek niedaleko granicy Afganistanu z Tadżykistanem.
Według Mohiuddina, talibowie porwali tam dwie cysterny z paliwem, przeznaczonym dla sił NATO. Nalot nastąpił w momencie, gdy talibscy bojownicy i miejscowi chłopi spuszczali z pojazdów benzynę.
Ilu ludzi zginęło?
Przedstawiciele NATO oświadczyli, że w nalocie zginęło 90 osób. Nie podano, ilu z nich to cywile. Natomiast według danych afgańskiej policji w grupie prawie 100 ofiar, 40 osób było cywilami.
Talibowie porwali ciężarówki, ucięli głowy kierowcom
BBC, powołując się na świadków, opisuje porwanie cystern. Jeden z pojazdów przeprowadzono przez rzekę Kunduz, natomiast drugi utknął w bagnie na brzegu rzeki. Talibowie mieli powiedzieć mieszkańcom pobliskiej wsi, że mogą opróżnić cysternę.
Cytowany przez BBC jeden z kierowców cysterny powiedział, że bezpośrednio po zatrzymaniu pojazdów talibowie zabili dwóch kierowców, ścinając im głowy.
Na wezwanie talibów ludzie przybiegli na miejsce z pojemnikami, a na dachu cysterny siedziało kilkunastu talibów, pilnujących porządku. Właśnie wówczas cysterna została zbombardowana. Zginęli wszyscy ludzie, znajdujący się w strefie wybuchu.
Nalot potwierdzony
Rzeczniczka ISAF w Kabulu Christine Sidenstricker potwierdziła niedługo po pierwszych informacjach o ataku, że miejscowy dowódca sił międzynarodowych, poinformowany o akcji talibskiej i otoczonej przez rebeliantów cysternie, znajdującej się na brzegu rzeki, wydał rozkaz zniszczenia pojazdów z benzyną.
Rozkaz został wykonany, podała rzeczniczka, zapowiadając, że ISAF zbada, czy w ataku ucierpieli też cywile.
Bundeswehra zapewnia
Dowództwo niemieckiego kontyngentu, który stacjonuje w prowincji Kunduz, podało niemal natychmiast, że w ataku zginęło co najmniej 56 talibów, a wśród ofiar nie ma cywilów. - Bundeswehra jest niemal w stu procentach pewna, że w ataku nie ucierpiały osoby postronne - zapewnił niemiecki rzecznik.
Szef NATO: będzie śledztwo
Takiej pewności nie miał już kolejne kilkadziesiąt minut później sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen, który zapowiedział wszczęcie dochodzenia w sprawie ataku.
Jak poinformował, zginęła w nim "znaczna liczba talibów" i jest możliwość, że były także ofiary wśród cywilów.
- Afgańczycy muszą wiedzieć, że jesteśmy zaangażowani w ich ochronę i że natychmiast przeprowadzimy kompletne śledztwo w sprawie tego incydentu - powiedział Rasmussen, podkreślając, że w tym roku łączna liczba ofiar cywilnych spowodowanych przez natowskie operacje spadła o 95 proc.
"Być może jest związek"
Zaledwie kilkanaście minut po jego oświadczeniu, rzecznik NATO poinformował, że "bazując na informacjach, które otrzymujemy z Kunduzu, wygląda na to, że wielu cywilów zostało ewakuowanych i opatrzonych w lokalnych szpitalach".
- Istnieje być może bezpośredni związek z incydentem wokół dwóch cystern - dodał rzecznik Sojuszu.
Źródło: PAP, BBC