Podczas wizyty na Cyprze Północnym prezydent Turcji Racep Tayyip Erdogan odwiedził w niedzielę opuszczony kurort Warosię, nazywany "miastem duchów". 46 lat temu jego mieszkańcy, głównie cypryjscy Grecy, uciekli z miasta przed turecką inwazją. Turecki przywódca zaapelował, by właściciele opuszczonych nieruchomości wnioskowali o ich odzyskanie lub wypłacenie rekompensat.
Erdogan, który przyjechał na Cypr Północny, aby wziąć udział w uroczystych obchodach 37. rocznicy utworzenia Tureckiej Republiki Cypru Północnego (TRCP), nielegalnego państwa uznawanego jedynie przez Turcję, przybył do Warosi w niedzielę po południu z dwugodzinnym opóźnieniem, w towarzystwie m.in. żony Emine, nacjonalistycznego prezydenta TRCP Ersina Tatara oraz tureckiego ministra obrony Hulusiego Akara.
Na miejscu w rzęsistym deszczu oczekiwał go tłum miejscowych notabli i dziennikarzy. - Warosia czeka na swoich prawdziwych właścicieli - powiedział im Erdogan, stojąc tuż obok piaszczystej plaży, na której we wczesnych latach 70. ubiegłego wieku, opalało się wiele gwiazd filmowych takich jak Elizabeth Taylor, Richard Burton czy Brigitte Bardot.
Prezydent Turcji wezwał właścicieli nieruchomości w opuszczonym w 1974 roku nadmorskim kurorcie do złożenia wniosków do turecko-cypryjskiej komisji ds. nieruchomości o ich odzyskanie lub wypłacenie rekompensat.
Większość hoteli i domów prywatnych w Warosi należy do cypryjskich Greków. Komisja ds. nieruchomości, o której wspomniał Erdogan, powstała w 2006 roku i jest uznawana przez Europejski Trybunał Praw Człowieka (ETPC) za skuteczny środek odwoławczy, w którym mogą się oni ubiegać o zwrot swoich nieruchomości znajdujących się na terenie Cypru Północnego. Jeśli zwrot jest niemożliwy, IPC może istotnie przyznać im prawo do rekompensaty.
"Nie dla pikniku, który sprawia innym ból"
Wizyta Erdogana w Warosi, określona przez niego samego jako "piknik", spotkała się z krytyką zarówno wśród cypryjskich Greków, jak i wielu cypryjskich Turków.
Podczas gdy ci pierwsi cieszyli się na Facebooku z faktu, że piknik "nie był udaną imprezą z powodu ulewnego deszczu", w północnej Nikozji odbyło się w niedzielę kilka protestów przeciwko zarówno tej wizycie jak i decyzji Turcji, aby Warosię otworzyć. Uczestniczyło w nich kilkuset młodych ludzi.
"Nie dla pikniku, który sprawia innym ból" – głosiły transparenty niesione przez młodzieżowe sekcje Ludowej Partii Tureckiej (CTP), Wspólnej Partii Demokratycznej (TDP) oraz lewicowej organizacji Baraka.
Podzielony Cypr
Opuszczony od 1974 roku kurort znajduje się pod kontrolą tureckiej armii i jeszcze półtora miesiąca temu był całkowicie niedostępny dla cywili. Jednostronna decyzja Ankary w sprawie jego otwarcia, podjęta tuż przed październikowymi wyborami prezydenckimi w TRCP, została potępiona przez Radę Bezpieczeństwa ONZ. Od czasu jej otwarcia Warosię odwiedziły tysiące ludzi. Wielu jej byłych mieszkańców wyraża obawy, że zrujnowany kurort stał się punktem docelowym tzw. "ciemnej turystyki".
Podział Cypru, niewielkiej wyspy położonej we wschodniej części Morza Śródziemnego, 40 km na południe od Turcji, na legalną, zamieszkaną przez Greków cypryjskich Republikę Cypryjską, i nieuznawaną na arenie międzynarodowej, zamieszkaną przez Turków cypryjskich TRCP, nastąpił w 1974 roku, w wyniku interwencji armii tureckiej w odpowiedzi na zamach stanu, przeprowadzony przez grecko-cypryjskich nacjonalistów.
Od lat na wyspie, pod egidą ONZ, prowadzone są negocjacje na temat ponownego zjednoczenia. Ostatnie rozmowy w lipcu 2017 roku w szwajcarskiej miejscowości Crans-Montana zakończyły się fiaskiem. Obecnie trwają nieformalne rozmowy na temat ich wznowienia. Jednak podczas niedzielnej parady wojskowej w północnej Nikozji, kontrolowanej przez Turcję, Erdogan oświadczył, że kolejne negocjacje w sprawie rozwiązania problemu cypryjskiego powinny dotyczyć nie zjednoczenia wyspy, ale potwierdzenia, że istnieją na niej dwa równorzędne państwa cypryjskie.
W północnej Nikozji prezydent Turcji otworzył także nowy szpital chorób zakaźnych, wybudowany przez Ankarę w ciągu ostatnich kilku miesięcy specjalnie do walki z pandemią COVID-19.
Źródło: PAP