Z 300 do 400 milionów dolarów wzrosną koszty usunięcia wraku włoskiego statku Costa Concordia, który leży u brzegów wyspy Giglio na Morzu Tyrreńskim - poinformował armator, firma Costa, w przeddzień pierwszej rocznicy katastrofy. Zginęły w niej 32 osoby.
Na sobotniej konferencji prasowej na wyspie Giglio, u brzegów której wycieczkowiec z ponad 4 tysiącami ludzi uderzył 13 stycznia 2012 roku o podmorskie skały, wzrost kosztów uzasadniono tym, że podniesienie i usunięcie wraku będzie wyjątkowo skomplikowane. Wciąż nie wiadomo, do którego portu przetransportowany zostanie gigantyczny wrak długości 290 metrów. Operację jego usunięcia - największą taką akcję w historii żeglugi - powierzono włosko-amerykańskiemu konsorcjum. Według zapowiedzi wrak zostanie zabrany z miejsca katastrofy przed końcem lata bieżącego roku. Armator zastrzegł zarazem, że nie może podać dokładnej daty.
Costa Concordia zatonęła rok temu
W związku z rocznicą tragicznego wypadku Costy Concordii głos zabrał bardzo aktywny w Wenecji obywatelski komitet, który protestuje przeciwko praktyce wpływania ogromnych statków wycieczkowych do nabrzeża w historycznym centrum miasta. Członkowie komitetu argumentują, że stanowi to zagrożenie dla środowiska naturalnego i samej Wenecji. Tymczasem, jak podał komitet pod nazwą "Nie dla wielkich statków. Laguna dobrem wspólnym", co roku do nabrzeża tuż przy placu św. Marka podpływa 2 tysiące wycieczkowców. Działacze komitetu domagają się wprowadzenia przepisów, zabraniających tego zwyczaju. Statek Costa Concordia uległ katastrofie dlatego, że z inicjatywy kapitana zbliżył się za bardzo do malowniczej wyspy Giglio, otoczonej przez podmorskie skały. Okazało się, że taka praktyka podpływania do szczególnych atrakcji turystycznych jest powszechna we włoskiej żegludze. W niedzielę na wyspie Giglio odbędą się rocznicowe uroczystości, na które zaproszono rodziny ofiar.
Autor: //kdj / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: www.theparbucklingproject.com