Granicę z Syrią przekroczyły kolejne tureckie czołgi. Świadkowie mówią, że dziś zauważyli cztery dodatkowe maszyny. Ruszyły one na południe, tam gdzie trwają starcia z dżihadystami i Kurdami. - Tureckie oddziały wojskowe ostrzelały tam w czwartek grupę kurdyjskich bojowników na południe od położonego na zachodnim brzegu Eufratu miasta Dżarabulus w Syrii - poinformowało źródło w tureckich siłach bezpieczeństwa.
Do ostrzału doszło w pobliżu miasta Manbidż, które od niedawna znajduje się pod kontrolą wspieranych przez USA Ludowych Jednostek Samoobrony (YPG). Jak podała telewizja CNN Turk, wchodzący w skład YPG syryjscy Kurdowie zignorowali ostrzeżenia ze strony tureckich oddziałów.
Cel: powstrzymać Kurdów
Manbidż znajduje się w odległości 40 km od Dżarabulusu, miasta wyzwolonego w środę z rąk tzw. Państwa Islamskiego (IS) dzięki współpracy syryjskich rebeliantów i tureckiej armii. Według niepotwierdzonych przez rząd doniesień prasy w ofensywie o kryptonimie "Tarcza Eufratu" uczestniczyły też pododdziały tureckich sił specjalnych.
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan ogłosił w środę początek operacji wojskowej wymierzonej w IS i kurdyjską milicję Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG) w północnej Syrii, aby położyć kres częstym atakom dokonywanym na pograniczu turecko-syryjskim. Zdaniem obserwatorów jednym z celów ofensywy Turcji w Syrii jest powstrzymanie Kurdów z YPG od zajęcia strategicznie położonego na zachodnim brzegu Eufratu Dżarabulusu.
Siły YPG uważane są przez władze w Ankarze za organizację terrorystyczną, ale Stany Zjednoczone udzielają im poparcia, widząc w nich poważną siłę zwalczającą dżihadystów z IS.
W piątek premier Binali Yildirim oświadczył, że operacje wojskowe w Syrii będą kontynuowane do czasu zagwarantowania bezpieczeństwa Turcji. Jak oznajmił, Turcja zamierza oczyścić granicę z bojowników Państwa Islamskiego i innych zbrojnych grup, żeby zapobiec kolejnej fali migrantów. Zaprzeczył zarazem, by tureckie operacje w Syrii koncentrowały się na Kurdach.
Ultimatum dla sił kurdyjskich
Wiceprezydent USA Joe Biden oświadczył w środę w Ankarze, że siły kurdyjskie, które brały udział w niedawnym wyzwoleniu Manbidżu w syryjskiej prowincji Aleppo, mają wrócić na tereny na wschód od Eufratu, jeśli chcą nadal cieszyć się poparciem USA. Takie samo żądanie przedstawiała wcześniej zwalczająca kurdyjski separatyzm Turcja, która chce uniknąć wzmocnienia Kurdów, co mogłoby prowadzić do powstania jakiejś formy zorganizowanego kurdyjskiego terytorium w Syrii.
Autor: mm,mk//gak / Źródło: PAP