Maria Putin opuściła swój apartament w luksusowej dzielnicy w okolicach Hagi i uciekła z Holandii - informują tabloidy. Córka rosyjskiego prezydenta miała przestraszyć się wyrażanego glównie za pośrednictwem mediów społecznościowych gniewu Holendrów i zapowiedzi protestów przed jej domem. Mieszkający na tym samym osiedlu Polak Łukasz twierdzi, że Marii od dłuższego czasu nikt nie widział, a on sam dowiedział się, kto jest jego sąsiadką w zeszłym roku z mediów.
W zeszłym tygodniu holenderski dziennik "De Telegraaf"napisał, że córka Władimira Putina mieszka na luksusowym osiedlu w okolicach Hagi i opublikował zdjęcie budynku, w którym rzekomo mieści się apartament Marii i jej holenderskiego partnera.
Informacja wywołała burzę wśród internautów, którzy wiążą zestrzelenie samolotu malezyjskich linii lotniczych z polityką prowadzoną przez rosyjskiego prezydenta. W katastrofie boeinga zginęło 193 obywateli tego kraju.
Burmistrz miasteczka Hilversum, położonego 20 km od Amsterdamu, wezwał w radiowym wywiadzie do "wyrzucenia" Marii "z bagażami z Holandii". Później co prawda przeprosił za swoje słowa, ale oburzenia spowodowanego wiadomością o tym, że Maria Putin wiedzie luksusowe życie w Holandii nie dało się już tak łatwo załagodzić.
Użytkownicy pisali na Twitterze: to świetnie, że mieszka tak blisko Hagi. Nie będzie musiała daleko jeździć, by oglądać proces ojca.
We wtorek do "pokojowych protestów" przed domem, gdzie rzekomo mieszkać ma córka rosyjskiego prezydenta, wezwali na Twitterze żyjący w Holandii Ukraińcy.
Maria uciekła z Holandii?
Problem w tym, że Marii nikt od dawna na osiedlu w dzielnicy Krimwijk (Krym) nie widział. Tabloidy wywnioskowały na tej podstawie, iż panna Putin po prostu z Holandii uciekła.
- Nie widzieliśmy jej od czasu katastrofy samolotu - przyznała w rozmowie z "Daily Mirror" jedna z mieszkanek osiedla. Jak wyjaśniła, Maria Putin wprowadziła się jakiś czas temu i od tego czasu jej obecność nie powodowała żadnego zamieszania. Teraz jednak sytuacja może się zmienić.
- Wiadomo, że nie jest odpowiedzialna za czyny swojego ojca, ale nie chcemy tutaj demonstracji - dodała sąsiadka.
- W zeszłym roku po raz pierwszy dowiedziałem się, że tu mieszka, kiedy z wizytą w Holandią był prezydent Rosji. Wtedy pojawiła się wzmianka w telewizji i gazecie, że jego córka mieszka na tym osiedlu - wyjaśnił z kolei w rozmowie z TVN24 Łukasz, Polak, który od kilku lat mieszka w Holandii.
"Samochody na rosyjskich rejestracjach"
Dodał, że nigdy nie widział na osiedlu Marii Putin, mimo że niemal codziennie mija blok, w którym rzekomo ma mieszkać. Przyznał jednak, iż na początku, kiedy wprowadził się na osiedle, często widział "samochody na rosyjskich rejestracjach".
- Nie wiedziałem nigdy, o co chodzi. Później to jakoś zniknęło - powiedział.
Wyjaśnił, że nie odnotował wśród sąsiadów poruszenia ewentualną obecnością córki rosyjskiego prezydenta. Dominującym uczuciem jest natomiast żałoba - mieszkańcy po katastrofie malezyjskiego boeinga opuszczali flagi na pół masztu. Jak dodał, o ewentualnych planowanych demonstracjach czytał w gazetach. - Gdyby ktoś ją tutaj zobaczył, to być może manifestacje by się pojawiły. ale od dłuższego czasu nikt jej nie widział. Co do klamki mają robić demonstrację? - stwierdził.
Autor: kg//rzw / Źródło: tvn24, Daily Mirror