Aktor George Clooney wysłał do hollywoodzkich gigantów petycję potępiającą hakerów, którzy zaatakowali Sony Pictures, aby nie dopuścić do pokazów filmu "The Interview". Nikt nie chciał jej jednak podpisać.
Jak poinformował Clooney, jego agent usłyszał od hollywoodzkich gigantów, że nie mogą jej podpisać.
Aktor zdziwiony
Aktor nie ujawnił, kto mu odmówił, ale wyraził ogromne zdziwienie, że tak się stało.
Clooney jest zaniepokojony tym, jaki efekt może mieć odwołanie zaplanowanej na 25 grudnia premiery filmu "The Interview" nie tylko na Hollywood, ale również na media piszące o opresyjnych reżimach. - Mamy tutaj do czynienia z rzeczywistym wpływem konkretnego kraju na to, jakie treści promujemy. Dotyczy to nie tylko filmów, ale każdej części biznesu - upomina aktor.
Dlatego, w jego opinii, na to, co się stało powinien zareagować każdy w branży, nie tylko Sony Pictures.
- Co się stanie, jeśli newsroom przygotuje informację, a państwo, poszczególni ludzie lub korporacje uznają, że im się to nie podoba? Ktoś grozi wysadzeniem budynków i nagle każdy ma się kłaniać? - pytał.
"Przedsięwzięcie bardzo, bardzo samotne"
Podobną opinię wyraził w obszernym wywiadzie dla CNN szef Sony Pictures Michael Lynton.
Wyraził zdumienie i zaskoczenie faktem, iż żadna z wielkich wytwórni w Hollywood nie stanęła publicznie po stronie Sony Pictures po dokonanym na nią cyberataku i podejmowanych przez nią próbach wprowadzenia filmu do kin. - Spowodowało to, że całe przedsięwzięcie było bardzo, bardzo samotne - podkreślił. Kiedy sieci kin odmówiły wyświetlania obrazu "nie mieliśmy innej alternatywy" jak go wycofać - powiedział Lynton. Podkreślił, że Sony Pictures bada inne możliwości rozpowszechnienia filmu jednak dotychczas żadna z medialnych platform nie wykazała konkretnego zainteresowania.
Oskarżenia o atak
W środę Sony Pictures odwołała wprowadzenie filmu do kin po groźbach hakerów - najprawdopodobniej z Korei Północnej - pod adresem zarówno widzów jak i właścicieli sieci kin. W piątek decyzję wytwórni skrytykował na konferencji prasowej prezydent Barack Obama. Powiedział, że może ona zachęcać innych do zastraszania twórców, których dzieła zawierają niewygodne treści oraz, że może to zapoczątkować "autocenzurę".
Film, którego produkcja kosztowała 44 mln dolarów, opowiada o fikcyjnym zamachu na przywódcę Korei Północnej Kim Dzong Una i stał się powodem ataku hakerów. Zagrozili oni atakami, porównywalnymi z tymi z 11 września 2001 roku, jeśli film wejdzie na ekrany kin. Jeszcze w listopadzie przeprowadzili oni cyberatak na Sony Pictures, uważany za największy, jaki dotychczas miał miejsce na terenie USA. FBI formalnie oskarżyło w piątek o ten atak Koreę Północną. Obama powtórzył ten zarzut i zapowiedział, że USA odpowiedzą na ten atak "proporcjonalnie" i w sposób jaki uznają za odpowiedni.
Autor: MAC//rzw / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: mat. prasowe