Hillary i Bill Clinton tylko od stycznia 2014 roku zarobili co najmniej 30 mln dolarów, w tym ponad 25 mln za wygłoszenie ok. 100 przemów - wynika z rządowych dokumentów.
Ubiegająca się o nominację w wyborach prezydenckich z ramienia Partii Demokratycznej Hillary Clinton tylko na swojej książce zarobiła ponad 5 mln dolarów. Jej wspomnienia "Hard Choices" (ang. Trudne Wybory) ukazały się w czerwcu 2014 roku.
Łączny przychód Clintonów plasuje ich na końcu listy 0,1 proc. najlepiej zarabiających Amerykanów. Zarobki wyszły na jaw ze względu na procedurę, zgodnie z którą kandydaci mieli je przedstawić na wczesnym etapie kampanii.
Na prezydenta
Hillary Clinton ogłosiła swoją kandydaturę w zeszłym miesiącu. Stwierdziła, że "Amerykanie potrzebują przywódcy i ona chce nim zostać". Sama Clinton deklarowała, że jej zdaniem wszystko zostało ustawione przeciwko amerykańskiej klasie średniej i nadszedł czas "przetasować karty".
Następczyni Obamy?
Zwolennicy Clinton jako jej atuty wskazują kompetencje i doświadczenie, zwłaszcza w polityce zagranicznej. Zanim została szefem amerykańskiej dyplomacji za pierwszej kadencji prezydenta Obamy, przez osiem lata była senatorem USA, reprezentując stan Nowy Jork, a wcześniej Pierwszą Damą w latach 1993-2001. Uważa się, że byłaby twardsza od Obamy, aktywniej angażując USA w rozwiązywanie światowych konfliktów.
W "Hard Choices", Clinton ujawniła, że różniła się z Obamą m.in. w sprawie konfliktu w Syrii, chciała, by USA zbroiły umiarkowaną opozycję, ale prezydent się sprzeciwił.
Powszechnie uważa się też, że jako prezydent lepiej od Obamy radziłaby sobie w relacjach z Kongresem, który jak się oczekuje nawet po wyborach w 2016 roku pozostanie zdominowany przez republikanów.
Clinton zarzuca się przede wszystkim, że tak naprawdę nie wiadomo, jakie ma poglądy. Dotychczas nie przedstawiła jasnej wizji, jak chciałaby zmienić Amerykę.
Autor: pk//gak / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Facebook / Hillary Clinton for President 2016