Tańsze studia wyższe, większy dostęp do internetu, podwyżkę podatków od bogaczy i inwestycje w naprawę infrastruktury zapowiedziała demokratyczna kandydatka na prezydenta Hillary Clinton w środę w Cleveland w Ohio.
Większa część przemówienia wygłoszonego tam w miejscowej szkole średniej poświęcona była gospodarce. Clinton ponowiła swoją propozycję darmowych studiów w lokalnych college'ach publicznych, uczęszczanych głównie przez uboższych Amerykanów.
Byłoby to sfinansowane dzięki podniesieniu podatków od najzamożniejszych obywateli. - Czas, by bogacze zapłacili swój sprawiedliwy udział - oświadczyła Clinton, podkreślając, że podwyżka nie będzie obejmowała klasy średniej.
Zapowiedziała objęcie całych Stanów Zjednoczonych siecią kablowej łączności internetowej. - Musimy połączyć każdy dom, każdą firmę, z szerokopasmowym internetem - podkreśliła.
Atak na Trumpa
Clinton atakowała przy okazji plan ekonomiczny swego republikańskiego rywala Donalda Trumpa ogłoszony w ub. tygodniu.
- Zamierza on dać ogromne ulgi podatkowe miliarderom - powiedziała. Ulgi te - zaznaczyła - Trump planuje "kosztem niezbędnych inwestycji w naprawę infrastruktury, ochrony zdrowia i edukacji".
Wypomniała mu następnie niepłacenie pracującym dla niego kontrahentom, za co ci pozywali Trumpa do sądu.
Clinton zapewniła również, że wcale nie zamierza – jak zarzuca jej kandydat republikanów – odebrać Amerykanom prawa do posiadania broni wynikającego z drugiej poprawki do konstytucji. Proponuje tylko "zdroworozsądkowe kroki" na rzecz zwiększenia bezpieczeństwa broni palnej.
"Wahający się" stan
Przemówienie Hillary Clinton, jak zauważają komentatorzy, skierowane było do typowych wyborców w Ohio – robotników i drobnych przedsiębiorców, sfrustrowanych z powodu spadku lub stagnacji swych dochodów i konserwatywnych w takich sprawach jak kontrola broni palnej.
Wielu z tych wyborców sympatyzowało w prawyborach z jej demokratycznym rywalem do nominacji prezydenckiej Bernie Sandersem, a część skłania się nawet do poparcia Trumpa.
Ohio jest jednym z najważniejszych stanów "wahających się", które decydują zwykle o wyniku wyborów do Białego Domu.
Autor: pk\mtom / Źródło: PAP