Dziennikarz TVN24 BiS Michał Sznajder rozmawiał ze Swiatłaną Cichanouską, liderką białoruskiej opozycji, podczas jej wizyty w Warszawie. Odniosła się ona do udziału Białorusi w rosyjskiej inwazji na Ukrainie. Jej zdaniem Alaksandr Łukaszenka, prezydent Białorusi, na taki krok się nie zdecyduje, bo może na nim tylko stracić.
- Świat nas krytykuje za to, że jako jedyny kraj wspieramy Rosję w jej walce z nazizmem. Popieramy i będziemy dalej popierać – tak w oficjalnych wypowiedziach mówi dyktator Białorusi Alaksandr Łukaszenka.
Zdaniem Swiatłany Cichanouskiej, liderki białoruskiej opozycji, która rozmawiała z dziennikarzem TVN24 BiS Michałem Sznajderem, w ten sposób Łukaszenka spłaca dług wobec Władimira Putina, prezydenta Rosji. To dzięki jego wsparciu Łukaszenka wciąż może rządzić na Białorusi, choć większość krajów uznała ostatnie wybory w tym kraju za sfałszowane.
Czytaj więcej: Cichanouska apeluje do Zełenskiego o jedność
Jednak poparcie rosyjskiej inwazji w wypowiedziach nijak ma się do czynnego udziału białoruskiej armii w działaniach wojennych. - Z jednej strony trzeba powiedzieć, że nasi żołnierze są pod olbrzymią presją ze strony Łukaszenki, ale z drugiej strony wyobraźmy sobie taką sytuację, że zostają oni zmuszeni do zaangażowania się w tę wojnę. To są młodzi i niedoświadczeni ludzie, wcale nie chcą walczyć – uważa Cichanouska.
Jej zdaniem, gdyby doszło do inwazji, to tuż po przekroczeniu granicy z Ukrainą większość z nich by prawdopodobnie zdezerterowała i uciekła lub przyłączyła do Ukraińców. - To skompromitowałoby Łukaszenkę w oczach Kremla, podważyłoby jego lojalność. On nie chce takiej sytuacji, dlatego nie zdecyduje się na bezpośrednie zaangażowanie w tę wojnę – mówi liderka białoruskiej opozycji.
Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 BiŚ