Ciało legendarnego związkowca leży pod budynkiem GM?

Aktualizacja:

Po prawie 40 latach od zniknięcia legendarnego szefa związku zawodowego kierowców w USA - Jimmy'ego Hoffy - jego szofer Marvin Elkid twierdzi, że działacza zamordowano i zakopano w fundamentach budowanej siedziby koncernu General Motors w Detroit. - Ciało Hoffy wrzucono do mokrego jeszcze cementu, a wcześniej mafii wydali go jego ludzie - mówi Elkid.

Jimmy Hoffa po raz ostatni był widziany przed jedną z restauracji w Detroit pod koniec lipca 1975 r. Jego poszukiwania trwały 7 lat i dopiero w 1982 r. oficjalnie ogłoszono jego śmierć.

Nowe światło na sprawę po prawie 40 latach rzuca biografia Elkida - "The Weasel: A Double Life in the Mob", która właśnie wchodzi do księgarń za oceanem. W rozmowach z jej autorem kierowca i ochroniarz Hoffy zdradził, że w 1985 r. dowiedział się, że jego pracodawca został zabity i zakopany pod siedzibą General Motors - donoszą media po obu stronach oceanu, m.in. "Daily Telegraph".

Szofer zeznaje, jest podejrzany

- Uczestniczyłem w konferencji w czasie zjazdu Teamstersów (nazwa związku kierowców - red.) w Detroit w 1985 roku. Szedłem z grupą ludzi przez miasto, gdy przed nami ukazała się kwatera główna General Motors. Wtedy Tony Jack skinął w jej kierunku głową i powiedział: "Ukłońcie się Jimmy'emu Hoffie" - wyznał Elkid.

Uczestniczyłem w konferencji w czasie zjazdu Teamstersów (nazwa związku kierowców - red.) w Detroit w 1985 roku. Szedłem z grupą ludzi przez miasto, gdy przed nami ukazała się kwatera główna General Motors. Wtedy Tony Jack skinął w jej kierunku głową i powiedział: "Ukłońcie się Jimmy'emu Hoffie". Marvin Elkid

Elkid twierdzi, że Tony Jack, (naprawdę Anthony Giacalone) przez lata znany policji jako gangster i porywacz, a dzisiaj główny podejrzany w sprawie, był jedną z dwóch osób zamieszanych w morderstwo Hoffy. To on, razem z innym gangsterem, Anthonym Provenzano, miał się spotkać z Hoffą w wieczór jego zniknięcia. Zdaniem byłego szofera wina Jacka i Provenzano jest tym bardziej prawdopodobna, że w kolejnych miesiącach po zniknięciu Hoffy naciskali oni na inspektorów budowlanych, by ci przyspieszyli wydawanie zgody na kolejne etapy realizacji budynku GM.

Szofer Hoffy nie ma jednak bezkrytycznego podejścia do swojego dawnego pracodawcy i potwierdza tezy dotyczące niejasnych interesów, które wyprowadziły go na szczyt. Sam swój pierwszy kontakt z Hoffą wspomina tak: - Jako młody chłopak pracowałem w knajpce w Toronto jako dostawca. To tam pewnego dnia wszedł Hoffa ze swoimi wspólnikami i powiedział, że od dziś będę dla niego jeździł. Gdy odpowiedziałem mu, że nie wiem, czy tego chcę ten stwierdził, że nikt mnie nie pyta o zdanie.

Ponowne śledztwo

Tymczasem - jak podaje "Daily Telegraph" - FBI ponownie otworzyło śledztwo w sprawie śmierci Hoffy. Elkid zeznaje w nim jako świadek za cenę wycofania skierowanych przeciwko niemu oskarżeń w kilku procesach o kradzieże, których dokonał w przeszłości.

Jimmy Hoffa był jedną z najbardziej wpływowych osób w Ameryce od lat 30. do 70. Dzięki jego staraniom na przestrzeni dwóch dekad mało znaczący związek zawodowy kierowców rozrósł się z 77 tysięcy do ponad 1,5 miliona członków, stając się jednocześnie potężną siłą w branży samochodowej. Sam Hoffa stał się jedną z najbardziej znienawidzonych przez polityków osób w kraju i wrogiem "nr 1" mafii, która od lat 60. próbowała wykorzystać transport lądowy do stworzenia kanałów przerzutowych dla narkotyków w całych Stanach Zjednoczonych.

Pociągał za sznurki

Hoffa mający bardzo rozbudowane i nie do końca jasne powiązania biznesowe, został skazany w 1964 roku za przekupywanie ławy przysięgłych i defraudacje w toczących się przeciwko niemu różnych śledztwach i procesach. W 1967 r. trafił do więzienia na 13 lat, ale już 4 lata później został ułaskawiony przez prezydenta Richarda Nixona.

Po wyjściu z więzienia wrócił do działalności w związku i choć musiał zrezygnować z kierowania nim to wciąż był "szarą eminencją" organizacji.

Źródło: Daily Telegraph