Rzecznik władz chińskiego Sinciangu oskarżył państwa zachodnie o wykorzystywanie "kija sankcji". Jak dodał, epoka zastraszania Pekinu przeminęła i nigdy nie wróci. Odniósł się w ten sposób do trwającej w Chinach kampanii bojkotu zachodnich marek, które wyrażały zaniepokojenie doniesieniami o pracy przymusowej w Sinciangu.
- To już nie są Chiny z 1840 roku, a epoka zastraszania, w której Chińczycy cierpieli z powodu hegemonii wielkich mocarstw, nigdy nie wróci – powiedział Xu Guixiang, cytowany przez hongkoński dziennik "South China Morning Post". Rzecznik oskarżył Zachód o używanie "kija sankcji" i wezwał firmy, aby "nie upolityczniały działań gospodarczych".
Xu odniósł się w ten sposób do okresu znanego w Chinach jako "stulecie upokorzeń", gdy światowe imperia narzuciły cesarskim Chinom tzw. traktaty nierównoprawne. Na ich mocy przejmowały kontrolę nad fragmentami terytorium Chin i uzyskiwały przywileje handlowe.
Firmy odzieżowe rezygnują z bawełny z Sinciangu
W Chinach trwa podsycana przez państwowe media nagonka na zachodnie koncerny odzieżowe, które wyrażały zaniepokojenie doniesieniami o zmuszaniu Ujgurów i innych muzułmanów zatrzymanych w pozaprawnych "obozach reedukacji" do ciężkiej pracy w fabrykach i na polach bawełny.
W związku z tymi doniesieniami część firm obiecywała, że nie będzie używać bawełny z Sinciangu – jednego z głównych towarów eksportowych tego regionu. Według niektórych szacunków z Sinciangu pochodzi 20 procent światowej produkcji bawełny.
Chińskie strony i konta internetowe zalały skierowane przeciwko tym firmom patriotyczne slogany i wezwania do bojkotu ich towarów. Produkty firmy odzieżowej H&M z dnia na dzień zniknęły z największych platform sprzedaży internetowej w kraju. Państwowa telewizja CCTV wyemitowała reportaż, z którego wynika, że również w sklepach stacjonarnych tej marki w Pekinie prawie nie ma klientów.
Zachód nakłada sankcje
Nagonka w chińskich mediach rozpoczęła się po nałożeniu przez Unię Europejską, USA, Wielką Brytanię i Kanadę nowych sankcji na czterech chińskich urzędników i jedną państwową instytucję, którym przypisano odpowiedzialność za "poważne pogwałcenia praw człowieka" Ujgurów i osób z innych mniejszości etnicznych w Sinciangu.
Komunistyczne władze w Pekinie uznały sankcje za "rażącą ingerencję w wewnętrzne sprawy Chin" i nałożyły sankcje odwetowe na szereg polityków, naukowców i organizacji z UE, Wielkiej Brytanii, USA i Kanady.
Źródło: PAP