Doniesienia chińskich mediów o amerykańskiej dyplomatce, która spotkała się z przedstawicielami prodemokratycznego ruchu w Hongkongu, przekształciły się z "nieodpowiedzialnych w niebezpieczne" - oświadczyła na Twitterze rzeczniczka Departamentu Stanu Morgan Ortagus. Wcześniej skrytykowała ona publikację chińskiej gazety "Ta Kung Pao", która artykuł na temat dyplomatki zatytułowała "Obce siły ingerują".
"Oficjalne doniesienia chińskich mediów na temat naszej dyplomatki w Hongkongu przekształciły się z nieodpowiedzialnych w niebezpieczne. To musi się skończyć. Chińskie władze doskonale wiedzą, że nasz akredytowany personel konsularny po prostu wykonuje swoją pracę, podobnie jak dyplomaci z każdego innego kraju" - napisała w piatek na Twitterze rzeczniczka Departamentu Stanu Morgan Ortagus.
W czwartek Ortagus nazwała Chiny "zbójeckim reżimem" za ujawnienie danych osobowych i fotografii amerykańskiej dyplomatki Julie Eadeh, która wcześniej spotkała się z liderami prodemokratycznego ruchu w Hongkongu. Dane te opublikowała gazeta "Ta Kung Pao", która artykuł na ten temat zatytułowała "Obce siły ingerują".
Official Chinese media reports on our diplomat in Hong Kong have gone from irresponsible to dangerous. This must stop. Chinese authorities know full well, our accredited consular personnel are just doing their jobs, just like diplomats from every other country.
— Morgan Ortagus (@statedeptspox) 9 sierpnia 2019
Pekin stawia żądania
Również w czwartek biuro chińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Hongkongu zażądało od władz USA, aby odcięły się od "antychińskich sił" w tym regionie, "unikały wtrącania się w sprawy Hongkongu" oraz "wyjaśniły sprawę domniemanych kontaktów amerykańskich dyplomatów z hongkońskimi działaczami niepodległościowymi".
W odpowiedzi na czwartkowe oświadczenie rzeczniczki Departamentu Stanu biuro chińskiego MSZ w Hongkongu oskarżyło władze USA o stosowanie "gangsterskiej logiki". Stwierdzono, że słowa rzeczniczki to "bezczelne oszczerstwo", a "Chiny potępiają te wypowiedzi i stanowczo się im sprzeciwiają".
W kolejnym piątkowym wpisie na Twitterze Ortagus napisała: "Chiny mają długą historię niespełnionych zobowiązań; zgodnie z Konwencją wiedeńską, której Chiny są stroną, kraj ten jest zobowiązany, by traktować naszych dyplomatów i urzędników konsularnych z należytym szacunkiem oraz podejmować wszelkie niezbędne środki, by zapobiec jakimkolwiek atakom na ich tożsamość, wolność lub godność".
Masowe protesty
Hongkongiem od czerwca wstrząsają masowe protesty przeciwko projektowi nowelizacji prawa ekstradycyjnego, która umożliwia m.in. przekazywanie podejrzanych władzom Chin kontynentalnych. Wielu mieszkańców uznaje tę ustawę za zagrożenie dla praworządności Hongkongu i kolejny przejaw ograniczania autonomii tego specjalnego regionu autonomicznego ChRL przez rząd centralny w Pekinie.
Pod presją największych demonstracji od przyłączenia Hongkongu do Chin w 1997 roku lokalna administracja bezterminowo zawiesiła prace nad projektem, ale nie wycofała go całkowicie, czego domagają się protestujący.
Autor: tas / Źródło: PAP, tvn24.pl