Chiny. Gdzie są kobiety z Tangshanu? Mnożą się spekulacje po brutalnym ataku w restauracji

Źródło:
BBC, CNN, tvn24.pl

Zastępca dyrektora lokalnej policji w Chinach został odsunięty od obowiązków po publikacji raportu w sprawie brutalnego ataku na grupę kobiet w restauracji. Incydent na nowo wywołał dyskusję na temat przemocy na tle płci w tym kraju. W związku z brakiem informacji o losie kobiet, w internecie zaczęły się mnożyć spekulacje.

Do ataku grupy mężczyzn na cztery kobiety doszło 10 czerwca w dzielnicy Lubei miasta Tangshan, we wschodniej części prowincji Hebei, około 180 kilometrów na wschód od Pekinu. Oburzający incydent został uchwycony przez kamerę monitoringu wewnątrz i na zewnątrz całodobowego lokalu.

Na nagraniu widać, jak mężczyzna podchodzi do kobiety i kładzie rękę na jej plecach. Ta odpowiedziała na gest odepchnięciem jego ręki. Mężczyzna następnie uderzył kobietę w twarz, a potem zaatakował. Niedługo po tym do ataku przyłączyli się inni mężczyźni. Jeden z nich atakuje kobiety, rzucając w ich kierunku krzesłem.

Zaatakowana jako pierwsza kobieta później została wyciągnięta siłą z restauracji. Wydarzenia obserwowało wiele osób, w tym kobieta, która zauważyła incydent i podeszła bliżej. Widząc agresję mężczyzn, próbowała odciągnąć jednego z nich, prowodyra agresji. Została jednak uderzona pięścią, w wyniku czego upadła, uderzając głową o schody.

Według pierwszych informacji dwie z zaatakowanych kobiet trafiły do szpitala w stabilnym stanie, a dwie inne doznały niewielkich obrażeń. Przez nieco ponad dwa tygodnie od tego wydarzenia okazało się, że odniesione obrażenia mogły być o wiele poważniejsze - dwie kobiety przebywały na oddziale intensywnej terapii, a dwie inne były mocno zakrwawione, choć policja sklasyfikowała to jako "niewielkie obrażenia".

We wtorek opublikowano raport, w którym stwierdzono, że sprawa pod nadzorem zastępcy dyrektora lokalnej policji i innych funkcjonariuszy była prowadzona "powolnie i niewłaściwie". Z raportu nie wynikało jednak, czy zastępca dyrektora, o nazwisku Li, został zwolniony czy zawieszony.

Opieszałość policji

Z informacji państwowego dziennika "Global Times" wynika, że policja na miejsce zdarzenia dotarła o godzinie 3.09, niemal pół godziny po otrzymaniu pierwszego wezwania o godzinie 2.41.

Opisano tam, że podejrzani uciekli z miejsca zdarzenia zaledwie kilka minut po przestępstwie. Policja mimo to przekazała później, że aresztowała dziewięć osób pod zarzutem brutalnej napaści i prowokacji.

W raporcie departamentu bezpieczeństwa publicznego w Hebei czytamy natomiast, że policja przeprowadziła "szczegółowe śledztwo w sprawie zbyt późnego wysyłania funkcjonariuszy i poważnych naruszeń dyscypliny". Wskazano też, że oprócz zastępcy dyrektora policji okręgu Lubei w Tangshan śledztwo dotyczyło także czterech innych funkcjonariuszy policji.

Raport ujawnił również, że jeden z głównych podejrzanych w sprawie był wcześniej podejrzewany o udział w wielu innych przestępstwach, w tym nielegalnym hazardzie, nielegalnym przetrzymywaniu innych osób i wszczynaniu awantur.

Policja dodała, że ​​rozszerza śledztwo, aby sprawdzić, czy podejrzani mieli powiązania z gangami przestępczymi.

Gdzie są kobiety z Tangshanu? Internauci pytają

Opublikowane nagranie i pokazane na nim okrucieństwo po raz kolejny wywołało intensywną dyskusję na temat przemocy na tle płciowym w Chinach. To obecnie jeden z najczęściej dyskutowanych tematów na Weibo, popularnej platformie mediów społecznościowych w Chinach, odpowiedniku Twittera.

Po tylu dniach od napaści próżnia informacyjna w tej sprawie sprawiła, że użytkownicy, podkreślając brak zaufania do organów publicznych, które przykrywają niewygodne informacje, zaczęli wyrażać obawy w związku z milczeniem ofiar i ich rodzin i pytać: "Co tak naprawdę stało się z tymi kobietami?" - opisuje sprawę CNN.

Internet rozpędził falę spekulacji, wśród których pojawiły się te, które sugerowały, że zapis monitoringu pokazuje tylko część ataku, a jego dalszy ciąg trwał w alejce obok restauracji. W sieci krążyło także nagranie pokazujące osoby składające kwiaty pod restauracją. Jego autentyczność nie została dotąd zweryfikowana. Na Weibo hasztag nawiązujący do tego wydarzenia został wyświetlony ponad 200 milionów razy od piątku, generując około 220 tysięcy komentarzy, z których większość apeluje o więcej informacji o losie pobitych kobiet. W piątkowym oświadczeniu platforma przekazała informację o zamknięciu 320 kont za "rozpowszechnianie plotek" o ataku w Tangshanie.

Państwowe "China News Weekly" zacytowało lekarzy, którzy zaprzeczyli śmierci którejkolwiek z kobiet, jednak to nie przekonało opinii publicznej, która zwraca uwagę na ciszę ze strony rodziny, przyjaciół ofiar, jak i samych pobitych kobiet.

Dziennikarzy z kraju powstrzymują od relacji zaostrzone restrykcje covidowe w mieście, przez które wszyscy przyjeżdżający pociągiem muszą się rejestrować. Dziennikarz rządowej stacji radiowej Guizhou w opublikowanym na Weibo nagraniu sugerował, że epidemia wykorzystywana jest jako wymówka, aby powstrzymać dziennikarzy przed wejściem do miasta. Jego nagranie zostało usunięte.

"Wasze władze codziennie zaprzeczają plotkom. Gdzie są wasze dowody?" - zapytał jeden z użytkowników Weibo. "Dlaczego wszędzie krążą plotki? Bo nie możemy nigdzie znaleźć ani jednego zdania prawdy" - stwierdził inny.

Autorka/Autor:akw/kab

Źródło: BBC, CNN, tvn24.pl