Chiny: Jesteśmy gotowi rozmawiać z Dalajlamą


Czy szykuje się przełom w stosunkach Chiny-Tybet? Premier Chin Wen Jiabao na dorocznej konferencji prasowej w parlamencie stwierdził, że jest gotowy rozmawiać z wysłannikami Dalajlamy. Postawił jednak jeden warunek - zmiana stanowiska rządu tybetańskiego.

Premier Chin podkreślił, że Chiny są gotowe rozmawiać z wysłannikami Dalajlamy pod warunkiem, że duchowy przywódca Tybetańczyków zarzuci dążeń separatystycznych. W ocenie Wen Jiabao, obecnie "zachodnie kraje wykorzystują Dalajlamę".

Premier powiedział również, że "ogólna sytuacja w Tybecie jest stabilna i spokojna". – Zarówno chińska konstytucja jak i ustawy o autonomii przewidują prawa człowieka w Tybecie – mówił Wen Jiabao. Jak to określił, "spokój w Tybecie i jego bieżący postęp potwierdzają, że przyjęty kierunek naszej polityki jest poprawny".

Europa apeluje

Parlament Europejski zaapelował w czwartek do Pekinu o wznowienie dialogu na temat "rzeczywistej autonomii" Tybetu z okazji 50. rocznicy udania się dalajlamy na uchodźstwo do Indii.

Eurodeputowani, z których wielu miało w ostatnich dniach na sali obrad flagi tybetańskie, przyjęli tekst apelu 338 głosami za, przy 131 przeciwnych i 14 wstrzymujących się. Wzywają w nim rząd chiński, by "natychmiast rozważył memorandum w sprawie rzeczywistej autonomii dla narodu tybetańskiego, przedstawione w listopadzie 2008 r. jako podstawa do pogłębionej dyskusji".

50 lat walki

Tybet został zajęty przez wojska Mao Zedonga w latach 1950-51. 10 marca 1959 roku wybuchło tam powstanie antychińskie, które zostało krwawo stłumione, a dalajlama wraz z 80 tys. tybetańskich uchodźców wyemigrował do Indii.

W zeszłym roku w związku z rocznicą powstania mnisi buddyjscy zorganizowali w Lhasie protesty przeciwko chińskim rządom. Demonstracje w ciągu kilku dni przerodziły się w największe od 20 lat antychińskie wystąpienia, obejmujące także zamieszkane przez Tybetańczyków obszary poza Tybetańskim Regionem Autonomicznym (TRA), ale w historycznych granicach Tybetu.

Według władz tybetańskich na wygnaniu, podczas dławienia protestów przez chińskie siły porządkowe zginęło 220 osób, a 7 tys. zostało zatrzymanych. Pekin twierdzi, że w Lhasie zginęło 22 ludzi, w większości cywilów.

Źródło: reuters, pap