Japoński rząd ostro zareagował, gdy osiem chińskich rządowych statków przepłynęło blisko spornych wysp Senkaku na Morzu Wschodniochińskim. Premier Japonii Shinzo Abe powiedział, że jego kraj "odpowie siłą na każdą próbę postawienia stopy na wyspach". Sami politycy z Tokio odwiedzili tymczasem świątynię, w której czci się pamięć zbrodniarzy wojennych z okresu II wojny światowej.
Przemawiając w parlamencie w Tokio, premier Abe na pytanie o to, co by zrobił, gdyby chińskie statki przybiły do brzegów Senkaku, odpowiedział, że "zostałyby siłą stamtąd usunięte". To najmocniejsze słowa polityka skierowane do Chińczyków od czasu, gdy objął on fotel szefa rządu w grudniu ubiegłego roku.
Tokio "ostro odpowie" na próbę zajęcia
- Od czasu, gdy ten rząd stał się rządem Abe, możemy zapewnić, że w momencie wtargnięcia na nasze terytorium, każdy zostanie ostro potraktowany - dodał Abe.
Poza ośmioma chińskimi statkami u wybrzeży wysp przez Chińczyków nazywanych Diaoyu pojawiły się też we wtorkowy poranek jednostki japońskie, na których płynęło około 80 przedstawicieli różnych instytucji publicznych i dziennikarzy. Rejs był chroniony przez jedną z jednostek japońskiej marynarki wojennej, a całe wydarzenie śledziła strona chińska.
Wizyta w świątyni Yasukuni
Japończycy dolali też "oliwy do ognia", odwiedzając - jak co roku w kwietniu - sintoistyczny chram Yasukuni.
Yasukuni to świątynia poświęcona duchom żołnierzy, którzy polegli w służbie cesarza Japonii. Wśród czczonych tam osób są m.in. zbrodniarze wojenni uznani za wyjątkowo okrutnych przez Trybunał Tokijski, który w międzynarodowym składzie sądził w 1946 r. japońskich przywódców po II wojnie światowej za zbrodnie z okresu trwania konfliktu w Azji.
Wizyty japońskich polityków w Yasukuni są źródłem poważnych napięć dyplomatycznych w stosunkach Japonii nie tylko z Chinami, ale też z Koreą Południową, Koreą Północną i Tajwanem.
Autor: adso\mtom / Źródło: BBC, tvn24.pl